Wysokość chciejstwa jest ważna, nie dla mnie, odkąd poczułam ciekawość nieskończonych konstelacji wnętrza…
Gdyby tak konstelacje światów materii i ducha przebiegać w podskokach od jednego w drugi i znowu z powrotem…
Gdyby tak dotykać palcem drewnianym na wysokości Być Może zalążka w puchu tchnienia…
Gdyby tak rozwachlarzować niebo krzykiem i podciągnąć je ku sobie…
Gdyby wyśpiewać ośmieloną spiralę ze wszystkich siebie i dać Jemu, aby kłębek innego wszechświata utoczył, rozświetlonego wiedzą, rozsądkiem i świadomością tak, aby nie był Rzutem Kości jak u Mallarmego…
Gdyby wstąpić w jednej chwili do każdego gniazda i pocieszyć wszystkie łzy tonące w rzęsach, poprzytulać samotności niechciane, dotknąć tęczę tryskającą ze źródła diamentowej mądrości Tego, który mnie z próżniowej kuli przywołał i poprosił, abym stała się gwiazdą świecącą w Jego konstelacji dobrego znaku sumy wszystkich pamięci tego, co było i zaświadczało o Jego Wysokości.
Jak Gdyby w onirycznym punkcie startuję i przez tajemniczą przestrzeń do ostatecznego punktu podążam, zmuszając po drodze batem żywych myśli do przesiadki węże na niebie.
W tej podróży punktowej po linii okręgu wyczuwam nieprzyzwoitą rozciągłość w czasie i niezrozumiałą potrzebę życia jednoczesnego we wszystkich płaszczyznach i figurach, punktach i kulach…, czuję instynktownie, że gdyby tak się stało, cała tajemnica wyszłaby na jaw…wielka tajemnica Przestrzeni mojej…
Sylwa