Obmyję…

Siedem srebrnych jesionów
Trzy białe brzozy
I klon, i mech
Dwanaście filiżanek
Wśród drzew.
Na kamiennym stole
Poukładane jagody.
Duszy ogrodem słowa…
Słowami ogrody.

Żółty płatek Glistnika
By wypalił co w duszy zgrzyta.
Błękitem bławatka myśli uspokoję
Poproszę biel Jasnoty
O niewinności zapach złoty.
Koniczyny zielenią
szczęścia w zdrowiu zawołam
Maku piękną czerwienią
Miłości w sercu
W spełnieniu.
Czernią bzu ochronię
Myśli włożę w dłonie
Puszczę w skupieniu
By jak świetliki poleciały
Między chmurami wirowały.

Usiądę na słońcu…
W cieniu.
Oprę mą duszę
Na własnym ramieniu
Westchnę kwiatosłowem
Zapachem wzruszenia
Pokropię wspomnienia
Kroplą miodu naleję
W świat ciepła słodyczy.
Błęktem nieba
Obmyję co trzeba.

Sylwia Wojdecka

Podziel się wiedzą:

Wspierasz energię, którą tworzymy? Wesprzyj nas w materii!

Przekaż darowiznę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

YouTube
Instagram