Halloween to inaczej Wigilia Wszystkich Świętych jest skrótem od pełnej nazwy All Hallows’ Evening, który następował przed All Hallows’ Days. Prawdopodobnie bezpośrednim przodkiem Halloween było starożytne celtyckie święto końca roku Samhain (ze staro irlandzkiego: sam – lato, fui – koniec), święto przejścia od światła do ciemności, od płodności i urodzaju do śmierci.
Samhain to czas, kiedy granice między światami zmarłych i żywych zacierały się. Wówczas do świata ludzi mogły dostać się niechciane duchy, snujące się pomiędzy światami, poszukujące „nosiciela” na następny rok, by załatwić swoje ziemskie niezałatwione sprawy. Dlatego ludzie próbowali stać się niewidzialni dla duchów i odwrócić ich uwagę. Gasili w domach wszystkie światła, wystawiali jedzenie ofiarne, a sami ubierali się w najgorsze łachmany, wierząc, że intruz nie wybierze gościny w ciele człowieka biednego czy chorego. 31 października był momentem niebezpiecznym, przełomowym, ale jednocześnie pełnym mocy. Okolice święta był to okres, kiedy zbierano ostatnie plony, i zabijano większość zwierząt przed ciężkim okresem zimowym, zachowując tylko najsilniejsze (rozpłodowe) osobniki. W dawnych przedindustrialnych czasach zima wiązała się ze śmiercią realnie nie tylko metaforycznie. Podczas zimy odnotowywano ogromny odsetek zgonów jednostek słabszych: dzieci, starców, chorych. To był czas, kiedy faktycznie obcowało się ze śmiercią i kiedy naprawdę na nią czekano. Współczesny wymiar święta jest pochodną wielu czynników zarówno tradycji, które przetrwały od Starożytności, jak i wpływów współczesnej postmodernistycznej kultury masowej. Wiąże się z nim wiele zabaw i zwyczajów o charakterze lekkim i prześmiewczym; maskarada upiorów, czyli zabawy kostiumowe związane z typową scenografią horrorów (upiory, pająki, zombie, nietoperze itp.), zwyczaj chodzenia po domach sąsiadów z hasłem „cukierek albo psikus” (trick or treat), tworzenie lampionów z dyni itp. W Polsce zwyczaj radosnego obchodzenia Halloween pojawił się w latach 90. ubiegłego stulecia. Zapomnijmy na chwilę wydźwięku komercyjnym tego święta, którego wiele osób nie akceptuje. Żyjemy w świecie tak bardzo oderwanym od cykliczności faz przyrody, że śmierć, czyli jedyny pewny element naszej egzystencji stał się tematem tabu, o którym nie rozmawia się z dziećmi i któremu fizycznie się nie towarzyszy. Czyż to nie jest anormalne? W każdej pierwotnej kulturze czciło się duchy zmarłych i świętowało okres zmiany światła w ciemność. Pamięć zmarłych stanowi naszą spuściznę energetyczną (zapisaną w łańcuchu DNA) zatem, czy naprawdę musimy się ich bać? Może wystarczy ich obecność zaakceptować i uszanować…
Jeżeli spojrzymy na śmierć jako na etap, otwierający kolejne drzwi, możemy pozwolić sobie na refleksje dotyczące całego naszego życia, we wszystkich jego aspektach. Odchodzi stare, by dać miejsce nowemu. Pomiędzy tymi fazami rozgrywa się to, co nazywamy życiem. Cieszmy się, albowiem umieramy… Happy Halloween!
Dorota Bielska
Grafika: www.deviantart.com