Voodoo – dla jednych pióra, krew, węże i laleczki kłute szpilkami, dla innych piękna religia odwołująca się do natury i czerpiąca z mocy Przodków. Niewątpliwie budząca kontrowersje we współczesnym świecie, głównie za sprawą filmowej fantastyki.
Ta religia i system magiczny, wywodzące się z Haiti, gdzie rozkwitły w XVII wieku, swoje podstawy mają w wierzeniach Czarnego Lądu połączonych z magią europejską. W przedziwny sposób pomieszano magię afrykańską, głównie kongijską z katolicyzmem, dodano do tego ból i tęsknotę za domem i wolnością i tak powstało klasyczne Haitańskie Voodoo, które do dzisiejszego dnia jest obecne na tej magicznej cierpiącej wyspie. Haiti to przedziwne miejsce, w którym większość mieszkańców to katolicy, 9/10 osób wyznaje jednocześnie Voodoo, a w chwilach próby i zagrożenia 10/10 prosi Loa o pomoc. Loa to duchy bóstw Voodoo, które opiekują się ludźmi. Składa się im ofiary, odprawia rytuały dziękczynne lub proszące w konkretnych intencjach. Najczęściej są to rytuały grupowe, w których przy transowych dźwiękach bębnów kapłani wzywają Loa do fizycznej manifestacji. Duchy przywołane w rytuale wchodzą w ciało jednego z uczestników rytuału, prowadzącego kapłana czy kapłankę bądź zwykłego śmiertelnika, przez którego komunikują swoją wolę i oczekiwania. Rytuały te do dzisiaj bywają mocne i krwawe- składane są w nich ofiary ze zwierząt, tłum wprowadzony w trans wykonuje konwulsyjny taniec, osoba opanowana przez Loa zjada szkło czy inicjuje orgie seksualną. Bieda Haiti, w połączeniu z mocną rytualistyką stanowi doskonałą pożywkę do snucia fantastyczno-krwawych historii. To tradycyjne haitańskie Voodoo przemawia do mnie zdecydowanie mniej niż hoodoo – jego wersja znana z Nowego Orleanu.
Przywieziona na luizjańską ziemię wraz z czarnoskórymi niewolnikami, znalazła podatny grunt i rozwinęła się we Francuskiej Dzielnicy w formie mi najbliższej. Podobnej zresztą do innych znanych systemów magicznych. Bazującej na mocy Natury, mocy Przodków oraz Duchów i bóstw, głównie Loa. To niesamowite, że wszyscy wierzymy w to samo i odwołujemy się do tych samych sojuszników tylko inaczej ubranych w materię i inaczej nazwanych. Voodoo jest dużo bardziej spektakularne od innych systemów w manifestacji i rytualistyce. Krew, czaszki, kości, wnętrzności etc wzbudzają w ludziach lęk. Wszystkie historie o zombie czy opętaniach sprawiają, że kapłani Voodoo otoczeni są nimbem tajemnicy, wręcz grozy.
Prawda jest banalna jak zawsze i podobnie jak w przypadku palenia czarownic na stosie bazuje na ludzkim lęku przed nieznanym.
Ołtarz
Najważniejszym elementem Voodoo jest działanie na mocy Przodków. Ołtarz Voodoo oparty jest na prostocie i odwołaniu do mocy, z którymi pracuje czyniący. Podstawą jest drewniana a najlepiej kamienna lub marmurowa płyta. Jest to istotne nie tylko ze względów przeciwpożarowego bhp, ale także z uwagi na rytuał wzywania Loa – symbole bóstw wysypywane są na ołtarzu proszkiem. Dawniej sypano je mąką kukurydzianą. Z biegiem czasu rytuał ten ewoluował i zaczęto używać do niego magicznych mikstur, tzw. magic powder, przygotowywanych ze specjalnie dobranych składników, zależnych od intencji i oczekiwanego efektu działania (jednym z najsłynniejszych jest zombie powder, zawierający neurotoksynę wywołująca porażenie i dająca efekt śmierci klinicznej).
Na podstawie ołtarza stawiamy białe świece, zdjęcia naszych przodków, czaszkę – współcześnie najczęściej w formie ozdoby, a nie prawdziwych szczątków (na Haiti nadal ekshumuje się zwłoki bliskich, aby pozyskać ich kości do rytuałów), naczynie z wodą ofiarowaną Duchom, biblia (wyznawcy Voodoo posługują się jej psalmami) lub Księga Cieni, róg jeleni (czasami kozi, byka lub bawołu) do przywoływania Duchów oraz nóż rytualny, zwany machetą.
Ważne miejsce na ołtarzu Voodoo zajmują kadzidła, które w zależności o intencji czynienia znajdować się powinny po prawej (jeżeli mamy dobre intencje) lub po lewej stronie. Intencje działania w Voodoo są kluczowe. Nie jest prawdą, że jest to czarna i zła magia. Jak w każdym działaniu nie magia jest zła, ale zła może być intencja i jej efekt. Voodoo jednak bardzo rozgranicza działania i intencje. Dziejący wyłącznie dobro, nazywani są praworęcznymi, kapłani nie stroniący od czarnej magii zwani są oburęcznymi, ponieważ czarne czary rzucane są lewą ręką.
Elementy, które budzą w ludziach najwięcej emocji, takie jak krew, kości czy wnętrzności używane w rytuałach są niczym więcej jak tylko materializacją energii, na których bazuje Voodoo. Jest to system, który w dosyć dosłowny sposób prezentuje elementy na ołtarzu czy też w rytuałach wzywających Duchy. Krew podobnie jak kości stanowi po pierwsze odniesienie do Przodków, po drugie stanowi pierwiastek życia, który ofiarowany Duchom stanowi pomost pomiędzy światem naszym a Światem Duchów. Ofiary ze zwierząt łączą w sobie pierwiastek życiodajnej siły krwi i jednocześnie stanowią dar dla bóstw i Duchów. Podobnie jest z rumem, który stanowi dar, ale jednocześnie symbolizuje aktywną moc ognia. Woda na ołtarzu pozbawiona jest mocy sprawczej. Woda oczyszcza, stanowi siłę, ale nie ma w niej aktu czynienia, który przypisywany jest ogniowi. Rum łączy w sobie wodę i ogień. Dlatego też używany jest w rytuałach Voodoo często zamiast wody.
Laleczki
Podobnie wygląda kwestia laleczek. Stanowią one materializację osób, których dotyczą nasze działania. Oczywiście znamy z filmów czy opowieści historie uśmiercania ludzi lub wyrządzania im krzywdy poprzez laleczki Voodoo. Co ciekawe laleczki wywodzą się z europejskich korzeni Voodoo, stanowią nawiązanie do słowiańskich zadanic czy brytyjskich cunning dolls. Oryginalnie miały one na celu materializację osoby, wobec której czyniony był rytuał. Klasycznie – wszystko sprowadza się do intencji czyniącego. Laleczka może służyć uzdrowieniu, wsparciu duchowemu czy materialnemu, jak również wyrządzeniu zła czy wręcz sprowadzeniu śmierci.
Symbole używane w Voodoo, energie, żywioły i kierunki podobnie jak w innych systemach magicznych mają tu zbliżone znaczenie i zastosowanie. Weźmy na przykład znak krzyża, obecny w bardzo wielu rytuałach i na ołtarzach Voodoo, odwołujący się do przedchrześcijańskiego znaczenia – równowagi pomiędzy żywiołami i kierunkami, miejsca spotkania człowieka z Duchami, energii żywiołów i Ducha ponad nimi w miejscu skrzyżowania. Krzyż Voodoo, podobnie jak celtycki, germański czy krzyże znane z innych części świata (w przeciwieństwie do chrześcijańskiego), ma ramiona równe. Stanowi bowiem symbol równowagi światów.
Duchy i bóstwa, które obecne są w wierzeniach Voodoo, stanowią miks bóstw afrykańskich z katolickimi świętymi. Część z nich, jak na przykład Papa Legba, budzi w ludziach głęboki lęk i odwołuje się do najczarniejszych zakamarków naszego ja. Wyciąga nasze cienie i karmi się nimi. Podobnie jak w innych wierzeniach tak i tu mamy do czynienia z dobrymi Duchami i demonami. Nasz największy strach budzi wydobywanie ich na światło dzienne. Ludzi najbardziej przerażają własne cienie i ich wpływ na działanie i motywację. Voodoo jest systemem, który w bardzo jawny, często spektakularny rytualnie sposób ujawnia te cienie. Nie mówi się przecież o rytach wotywnych na prosperity, dziękczynnych za zdrowie, czy codziennym kontakcie z Duchami Przodków. Sensację budzą działania związane z krzywdą, z cieniem, ze złem. Voodoo nie zapomina o karmie, wręcz przeciwnie, każde zło wyrządzone drugiemu człowiekowi, spotyka się z bardzo bolesną karą. Voodoo uczy, że kara jaką Dusza otrzyma za zło wyrządzone innym będzie największym cierpieniem jakiego może zaznać. Zło przejawia się w niekończącym się cierpieniu, powtarzającym się w kółko przez wieczność. Największą karą, jaka może spotkać człowieka za krzywdy wyrządzone innym jest niemożność ponownego wcielenia się po śmierci i przeżywanie w kółko tego samego koszmaru. Mamy wiec do czynienia ze zmodyfikowaną, dużo bardziej realną formą katolickiego piekła. Urealnioną, ponieważ uczynioną przez nas sobie samym i odwołującą się do naszego najdotkliwszego bólu.
Zaświaty
Życie pozagrobowe i Świat Przodków odgrywają dla wyznawców Voodoo bardzo dużą rolę. Siła, którą czerpiemy ze wsparcia rodu, służy do pełnego czynienia. W każdym naszym działaniu możemy oprzeć się na sojuszniczych energiach i mocach, reprezentowanych przez członków Rodu. Niektórzy nazywają to nekromancją, o którą faktycznie Voodoo się w niektórych przypadkach ociera. Dla mnie jednak jest to praca z wykorzystaniem ciągłości rodu i energii Przodków, umożliwiająca skuteczne działanie i umacniająca naszą tożsamość. Nie chodzi w niej o bezmyślne wzywanie Duchów i ściąganie błądzących Dusz, ale o czerpanie z naszych korzeni.
Chciałabym przedstawiając w kolejnych artykułach rytualistykę Voodoo, odczarować ją w oczach ludzi. Nie jest to czarna magia, nie jest to system oparty na czynieniu zła i rytualnych mordach zwierząt czy tworzeniu zombie, jak przedstawia się go w hollywoodzkich filmach. Jest to magia, która jak każda inna może być wykorzystana w dobrym bądź złym celu, zależnie od intencji czyniącego. Magia, która przede wszystkim daje osobie niezwykłe wsparcie Przodków i poprzez kumulację ich energii i umiejętności, umożliwia szersze spektrum działania i moce, których sami z siebie nie posiadamy. Magia osadzona w specyficznej estetyce, która nie do każdego przemawia, ale wbrew pozorom, po zdjęciu tej otoczki, bardzo nam bliska i „zwyczajna”.
Święte Duchy i Duchy moich Przodków, chrońcie mnie w działaniu, wspierajcie światłem i mocą, ochrońcie przed negatywnym działaniem siły zła i demonów.
Matylda Jagłowska x