Czy Dziady były oswajaniem śmierci, wynikającym ze strachu przed nieuchronnym i drugą stroną, czy też – jak twierdzą niektórzy – radosnym świętem Przodków? Zdania są podzielone, a prawda najprawdopodobniej leży gdzieś pośrodku. Nie ulega jednak wątpliwości, że Słowianie z niezwykłym szacunkiem i troską odnosili się do swoich praojców.
U podstaw wszystkich rytuałów, związanych ze śmiercią i jej celebracją, leżą dwa przeciwstawne dążenia: chęć uwolnienia zmarłego i ułatwienia mu przejścia na drugą stronę oraz nawiązanie kontaktu z przodkami, zbudowanie z nimi relacji, wezwanie ich tu i teraz. Obawa i wizja szczęśliwego przejścia do świata wieczności, czy też umożliwienie zamknięcia jednego życia, by po odpoczynku odrodzić się na nowo, mieszają się z tęsknotą i żalem za zmarłymi i chęcią zatrzymania ich przy sobie. Ten dualizm w obliczu śmierci obecny jest we wszystkich kulturach i społeczeństwach.
Według słowiańskich wierzeń, po śmierci człowieka, dusza przez okres jednego roku przebywa wciąż na ziemi. Jest to czas, w którym obowiązkiem rodziny i najbliższej społeczności jest pomóc domknąć ziemskie sprawy i przygotować duszę na przejście do Nawii. Jednym ze świąt rytualnych związanych z Przodkami, ale także z Naturą, która była najwyższą wartością w życiu Słowian, były jesienne Dziady. Rytuał Dziadów odbywał się cztery razy do roku, w okolicach kulminacyjnych faz księżyca, czyli równonocy i przesileń. Święto jesienne, mające miejsce w sabat Samhain, było tym najważniejszym. Wówczas wszystkie symbole jednoczyły się i zacierała się granica pomiędzy życiem i śmiercią. Zarówno w życiu, jak i w Naturze, która zasypiała na czas zimy.
Słowiańskie Dziady były świętem o umiarkowanie radosnej rytualistyce. Zdecydowanie bliżej im jednak do anglosaskiego Halloween, czy meksykańskiego Día de los Muertos niż chrześcijańskich Zaduszek. Tego dnia, a może raczej nocy, gdyż rytuały rozpoczynały się po zachodzie słońca, społeczności gromadziły się w miejscach świętych, w miejscach kultu, w pobliżu kurhanów, na uroczyskach, by oddać cześć zmarłym Przodkom i Naturze, udającej się na spoczynek. W tym celu wyprawiano uczty, podczas których poza pożywieniem się przez wspólnotę, wystawiano garnce pełne miodu, warzyw, owoców czy kaszy, aby Dusze Przodków mogły się posilić w drodze do Nawii. Temu momentowi przejścia poświęcona była cała noc. Ognie palone na rozstajach dróg oświetlały duszom drogę do domu. Ognie palone na mogiłach złoczyńców czy samobójców miały uniemożliwić tym duszom powrót do świata żywych – przez cały czas od pochówku takiej osoby, przechodzący przy jej grobie rzucali na niego gałązki, które w noc jesiennych Dziadów podpalano, by ochronić żyjących przed „upiornymi” duszami. Słowianie mieli swoje karaboszki, drewniane maski symbolizujące duchy, którym przynoszono miód i kołacze, aby je ułagodzić i obłaskawić na tę noc.
Kobiety na noc Dziadów piekły specjalny rodzaj pieczywa, które prowadzący obrzędy Guślarz moczył w mleku i miodzie, następnie „skarmiał dusze widmo”, wywołując je po kolei z imienia. Była to część Duszy, która według wierzeń Słowian rokrocznie w tym czasie mogła wracać na ziemię, podczas gdy Dusza-Jaźń odradzała się w kolejnym ciele, a Dusza-Życie odchodziła w zaświaty, do Nawii. Po rytualnym wezwaniu Przodków następowała uczta obecnych, podczas której śpiewano i tańczono. Popularne były także skoki przez ognisko, które były symbolicznym przejściem przez światło na drugą stronę.
Zatarta granica pomiędzy światem doczesnym a zaświatami, umożliwiała tego dnia błąkanie się dusz, dlatego też w czasie Dziadów istniały bardzo konkretne zakazy, mówiące, że po zachodzie słońca nie wolno się było oddalać samotnie dzieciom i młodym kobietom, nie można było palić w piecach, których kominy były drogą, aby nie wskazywać im drogi do wnętrza domostwa. Nie wolno było wylewać wody za okno, aby nie oblać nią duszy błąkającej się pod domem. Kobiety powstrzymywały się od szycia czy też tkania, a mężczyźni od kręcenia powrozów, aby przypadkiem nie splątać i nie przywiązać w nich duszy.
Zwyczaje te podobne były w bardzo wielu momentach do celtyckich rytuałów Samhain. To niezwykłe, jak tak odległe od siebie ludy, mieszkające na dwóch krańcach Europy (chociaż wiemy na pewno, że Celtowie byli również obecni na ziemiach słowiańskich), miały tak wiele wspólnych elementów rytualnych.
Podczas Samhain, inaczej sam e fuin, czyli zakończenia lata, domy spowijało ciemności, by żadna dusza błąkająca się na pograniczu świata doczesnego i zaświatów, nie zboczyła z drogi i nie postanowiła w nim zamieszkać. Ciemne, zimne, niedostępne miały je odstraszać, a żywność wystawiana na zewnątrz, miała powodować, że będą zbierały „datki” i szły dalej. Wierzono, że dusze, które nie mogły pogodzić się ze śmiercią, błąkały się w poszukiwaniu ciał, w których mogłyby zamieszkać. Dlatego też ludzie przebierali się w łachmany, malowali twarze, odstraszając duchy przed zajęciem ich ciał.
Zakończenie lata w obu kulturach oznaczało całkowity koniec żniw, zbiorów roślin, koniec wypasów, zamknięcie przygotowania zapasów zimowych, dopełniania spichlerzy. Rytualne uczty miały także inny niż wspomniany wyżej wymiar. Wierzono, że najedzenie się podczas uczty tej nocy, zapewni sytość podczas kolejnych zimowych miesięcy. Ucztowano więc i pito wino, zapraszając do tego wszystkich członków społeczności, także żebraków, co miało zapewnić przychylność Duchów Przodków. Resztki z uczty oddawano błąkającym się duchom, a wino wylewano do ziemi, aby wsiąkło i zapewniło przychylność Gai, która zasypiała na najbliższe miesiące. Od sabatu Samhain nie wolno było budzić natury, zakazane było odprawianie rytuałów w lesie, nie wolno było budzić drzew, aby nie urazić ich Dewy. Natura udawała się na zasłużony odpoczynek. Tak więc ta noc, była swoistym pożegnaniem z Gają na najbliższe miesiące.
W blasku ognisk, przy dźwiękach muzyki, w tanecznym rytmie, pod przywództwem Druidów czy Guślarzy, ludzie oddawali cześć Przodkom, żegnali się z Naturą i zamykali kolejny rok swojego życia. Jak to się ma do współczesnych obchodów? Nie odeszliśmy od nich daleko, zarówno w wymiarze rytualnym, jak i duchowym.
Matylda Jagłowska x
Warning: call_user_func() expects parameter 1 to be a valid callback, function 'twentytwelve_comment' not found or invalid function name in /wp-includes/class-walker-comment.php on line 184