Większość naszych działań sprowadza się do tego, że szukamy przyjemności. Dążymy do tego, aby było nam dobrze. Szukamy sposobu, aby poczuć chociaż chwilową satysfakcję. Jeśli tylko odczuwamy dyskomfort, natychmiast próbujemy się go pozbyć. Nasze środowisko i kultura przyzwyczaiły nas do tego, aby szukać wygód. Cierpienie czy czas oczekiwania na złagodzenie cierpienia, nie ma dla nas znaczenia i jest dokładnie tym, od czego się odsuwamy. Chcemy mieć wszystko i to właśnie teraz. Nie dostrzegamy, że ścieżka zaspokojenia z opóźnieniem jest rozwiązaniem naszych problemów i odpowiedzią na pytanie: co zrobić, aby być szczęśliwym?
…a jest?
Zasada odroczonej przyjemności
Zasada przyjemności polega na instynktownym poszukiwaniu tego, co wprawia nas w dobry nastrój i unikania tego, co może wytrącić nas ze strefy komfortu. Psychoanaliza Freuda pokazuje zasadę, która sprowadza się do tego, że nie jesteśmy w stanie czekać, jeśli możemy mieć coś teraz i tu. Zasada przyjemności jest siłą napędową, której nie sposób się pozbyć.
Na wyczekaną i przyjmowaną z cierpliwością przyjemność możemy też powiedzieć “samokontrola” lub “silna wola”. Odkładamy to, czego chcemy i pragniemy, aby w przyszłości dostać coś lepszego i cenniejszego niż mogłoby to być dla nas teraz. Przyjemność przyjmowana na oślep, bez zastanowienia, wcale nie jest przyjemnością, a jedynie rutyną.
Kiedy sięgasz ręką do miski cukierków i pochłaniasz jednego po drugim, wpatrując się jednocześnie w monitor, nie masz z nich przyjemności. Czujesz w ustach słodki ulepek, ale twoje myśli są gdzie indziej. Przyjemność nie rozpływa się od czubka głowy aż po palce stóp. W zasadzie, nie czujesz jej wcale.
Inaczej rzecz wygląda, gdy do popołudniowej kawy wybierzesz ze szczególną dbałością jednego cukierka i zaczniesz się nim delektować, skupisz na nim wszystkie swoje zmysły i poczujesz jego czekoladową skorupkę oraz słodkie, pralinkowe wnętrze. Poczujesz, że ta chwila jest przyjemna. Będziesz ją celebrować. I wystarczy ci do tego jeden, wyczekany przez całe przedpołudnie, cukierek.
Przyjemność, którą dajemy sobie na odczepnego to żadna przyjemność. Natomiast wyczekana i świętowana, staje się magiczną chwilą, która może rozpromienić nasz dzień. Która pozwoli, że możemy poczuć się dobrze i wyjątkowo.
Może cię również zainteresować artykuł: Praktyczny poradnik autosabotażysty: czego nie robić i co robić, aby wyjść z tego cało?
Przyjemność a rytuał
Istnieje również przyjemność, która wpływa na nasze samopoczucie w sposób ciągły i jest dla nas racjonalnie dobra. Mowa o rytuałach – czyli czymś, co pozwala nam dojść do równowagi własnej. Rytuał nie zawsze, choć bardzo często, jest pewnego rodzaju przyjemnością. Może to być modlitwa, joga, bieganie, słuchanie muzyki, czytanie w określonych porach dnia. Takie rytuały sprawiają, że utrzymujemy swoje samopoczucie na stałym i relatywnie wysokim poziomie.
Jesteś zainteresowana przebudzeniem swojej seksualności i doświadczaniu wielowymiarowej przyjemności? Sprawdź Tantryczny Rytuał Masażu Kaszmirskiego
Test pianki Marshmallow
Od małego jesteśmy nastawieni na natychmiastowe przyjemności. Umiejętność odmawiania ćwiczymy wraz z wiekiem, bazując na swoich przeszłych doświadczeniach. Silna wola jest jak mięsień, który potrzebuje treningu, aby ostatecznie stać się mocny i silny.
Na Uniwersytecie Stanforda w latach 60 przeprowadzono test popularnej pianki. W badaniu występowały dzieci, które dostały po jednej piance na swoim talerzu. Zgodnie z instrukcją, dzieci mogły zjeść piankę lub zaczekać 15 minut, aby dostać drugą i wtedy zjeść dwie. Niewielka grupa dzieci, która oparła się pokusie i postanowiła poczekać na drugą piankę miała w przeszłości miłe doświadczenia z zakresu odroczonej gratyfikacji. Ich wysiłki rezygnowania z przyjemności zostawały wynagradzane, a więc ćwiczyły opóźnianie przyjemności, co więcej, w dalszym życiu miały lepsze wyniki w testach, łatwiej osiągały cele i cieszyły się życiem bardziej, niż dzieci z grupy badawczej, która nie wykazała się cierpliwością.
Odbierając wyniki badań dość personalnie, okazuje się, że tolerancja, którą przejawiasz, czekając na coś, czego chcesz i pragniesz, wiele o tobie mówi. Życie jest łatwiejsze i piękniejsze, gdy potrafimy oprzeć się pokusie i gdy ćwiczymy silną wolę niż wtedy, gdy bez sensu i celu dajemy się przytłoczyć wszystkiemu, co ma nas wznieść na wyżyny przyjemności.
Uwaga, spoiler: jeśli będziesz ćwiczyć opóźnianie przyjemności na drobnostkach, łatwiej będzie ci podejść do tematu w rzeczach większych i bardziej pociągających.
I na koniec…
Prawda jest taka, że umiejętność zdyscyplinowania się jest niezwykle cenna, bo koniec końców doprowadza nas do osiągania celów. Opóźniona gratyfikacja pozwala skupić się na tym co konieczne, zamiast zmierzać w kierunku tego co łatwe, wygodne i przyjemne.
Każdego dnia możesz trenować swoją zdolność do opóźniania przyjemności i ostatecznie czerpać z niej 100%.
Opóźnianie gratyfikacji nie jest czymś nowym. Już Arystoteles zauważył, że ludzie są nieszczęśliwi bo mylą chwilową przyjemność z poczuciem prawdziwego szczęścia.
No bo czym jest szczęście? Czy chwilowym zaspokojeniem? Czy długotrwałą satysfakcją? Co składa się na satysfakcję? Satysfakcja z życia to rozwijanie się, osiąganie założonych celów i zbliżanie się do swojego potencjału oraz rozwój duszy poprzez obcowanie z innymi. Opóźniona przyjemność pozwala skupić się na powyższych, a serwowana w rozsądnych dawkach i celebrowana niczym największe święto, stanie się magicznym elementem codzienności. Czas, który zwykle serwowałeś sobie na przyjemnostki różnego typu, poświęć na ćwiczenie samodyscypliny.
Może cię również zainteresować artykuł: Gdy myślenie życzeniowe staje się niebezpieczne… Katatymia – pigułka wiedzy
Nadine Lu
Źródła:
psychologytoday.com/us/blog/your-emotional-meter/201712/the-benefits-delaying-gratification
verywellmind.com/delayed-gratification-why-wait-for-what-you-want-2795429
briankim.net/articles/hidden-benefits-delayed-gratification/
jamesclear.com/delayed-gratification