Kambo – zielony zastrzyk świadomości

kambo

O Kambo dużo się mówi. Zdania są oczywiście podzielone, ale i tak najwięcej do powiedzenia w temacie mają albo osoby, które nigdy nie miały z nim do czynienia albo sceptycy wszelakich naturalnych sposobów życia. Dlaczego ja nie należę do żadnej z tych grup? Bo wyzwoliłam się z kategoryzowania i oceniania wszystkiego, myślenia schematami i postrzegania świata poprzez pryzmat 3d. Dziś nie zakładam niczego z góry, ale też nie walczę z innymi o własną prawdę. Duża w tym zasługę miała właśnie ceremonia z żabką.

Podczas terapii Kambo, która pozwoliła mi na wyrwanie się ze schematów, podawany jest jad żaby Phyllomedusa bicolor, używany jako naturalny antybiotyk wśród amazońskich plemion już od tysięcy lat. Żaba nie ma naturalnego wroga w przyrodzie. Żyje sobie spokojnie w konarach drzew i schodzi tylko, gdy usłyszy nawoływanie zbieraczy, które brzmi jak szczekanie psa. Następnie z jej ciała zbierana jest wydzielina, która w swym składzie zawiera niesamowity koktajl biopeptydów.

Antybiotyk od natury

Jest to jeden z najsilniej działających naturalnych antybiotyków, środek przeciwzapalny, przeciwdrobnoustrojowy, znieczulający oraz wzmacniający nasz układ odpornościowy. Kilkuletnie badania na Uniwersytecie Paryskim oraz Uniwersytecie Queens w Belfaście wykazały, że Kambo jest niezwykle skuteczne w zabijaniu komórek nowotworowych. Stosowanie Kambo poprawia percepcję, koncentrację oraz oczyszcza ciało z toksyn. Na poziomie mentalnym pozwala pokonać swoje lęki, blokady i ograniczenia. Daje możliwość przepracowania i pozbycia się kłamstw mentalnych, które blokują nasz rozwój. Na poziomie duchowym natomiast wskazuje drogę. Poprawia naszą łączność z Przewodnikami Duchowymi, sprawia że nasze zmysły się wyostrzają i widzimy prawdziwie, bez filtrów nałożonych przez matrix. Oczywiście w dużej mierze to od nas zależy, co chcemy zrobić ze swoim życiem. Czy szukamy rozwiązań dla ciała, dla ducha czy mentalu. Niezaprzeczalny jest jednak fakt, iż kambo działa, a jego działanie potwierdza coraz więcej niezależnych badań i tysiące uzdrowionych osób.

źródło: www.thebubble.com

źródło: www.thebubble.com

Wg legendy plemienia Kaxinawa to sam Wielki Duch dżungli podarował im ten niesamowity lek. Któregoś dnia Szaman wioski, widząc szerzącą się chorobę, na którą nie pomagały żadne dotychczas znane rośliny i metody, pod wpływem Ayahuaski wszedł do lasu, żeby prosić Wielkiego Ducha o pomoc. Wówczas też Duch pokazał mu żabę i nauczył jak stosować wydzielinę z niej, aby mogła pomagać w ciężkich chorobach. Po śmierci Szamana, jego duch wszedł w ciało żaby, aby pomagać wszystkim, którzy strzegą lasu. Szczepionka używana jest po dziś dzień i chroni całe plemiona przed chorobami. Wśród plemion indiańskich bardzo często używana jest, aby rozjaśniać umysł, uśmierzać ból i podnosić poziom energii.

Osobiste doświadczenie

Z Kambo osobiście zetknęłam się w lipcu zeszłego roku. Wciąż poszukiwałam, byłam na drodze uwolnienia z ograniczających schematów i kłamstw narzuconych przez system. Poczułam, że Kambo to coś dla mnie. Jako osoba, która przeszła traumę życiową i uznała, że jednak wybiera życie, szukałam czegoś, co pozwoli mi poradzić sobie z lękiem, smutkiem, beznadzieją, byciem więźniem własnego umysłu. I znalazłam. W pewne słoneczne popołudnie, podczas Festiwalu Alternatywnego, pojawił się Tomek i opowiedział o Kambo. Już dwa dni później znalazłam się na Ceremonii.

Bałam się bardzo. Ten kto pracuje ze swoim ego wie, czym jest ten właśnie strach. Dzień przed, czułam się tak, jakbym miała jutro umrzeć. To uczucie nie miało nic wspólnego z komfortem psychicznym, którego oczekiwałam od życia. Przeszłam tak traumatyczne doświadczenia i serwowałam sobie właśnie następne. Ktoś by powiedział, że jestem masochistką. Ja jednak wiedziałam że na tamten moment to jedyna droga do siebie. Czułam to. Mimo wszechogarniającego strachu i zwątpienia. I wciąż pojawiających się pytań umysłu Po co ci to?, Czemu sobie to robisz? i dobrych rad typu Jeszcze możesz się wycofać. Pamiętam również, że tamtej nocy przed ceremonią obudziłam się w panice. Postanowiłam jednak, że nie wycofam się. Że jestem silna i praca nad sobą, przynajmniej w moim przypadku, zawsze wymagała poświęceń.

źródło: www.jungleboogi.blogpot.com

źródło: www.jungleboogi.blogpot.com

Następnego dnia, gdy weszłam do pomieszczenia, w którym miała się odbyć ceremonia, poczułam jeszcze większy strach, ale i ulgę widząc twarze uśmiechniętych, dobrych i autentycznych ludzi, którzy mieli poprowadzić ceremonię. Wiedziałam już, że jestem w dobrych rękach i nic mi nie grozi. Nic oprócz pożegnania własnego ego i zmierzenia się ze swoim umysłem. Tak naprawdę cały Rytuał to było mierzenie się ze sobą. Było trochę jak przepychanka między umysłem a duszą. Umysł mówił: nie dasz rady, umierasz. Brakowało mi powietrza, byłam opuchnięta, słaba i mierzyłam się z każdym ze swoich największych lęków. Od zawsze bałam się uduszenia i … wymiotowania. I właśnie przyszły te dwie rzeczy, które uważałam za najgorsze dla ciała. Wylewałam z siebie wszystko w gigantycznych ilościach, a każda kolejna wypita szklanka wody była moim koszmarem. Słysząc, wypij jeszcze trochę, miałam ochotę uciec i nigdy tam nie wracać. Ale wiedziałam, że proces już trwa i nie można go cofnąć. Można jedynie dać z siebie wszystko i wytrwać do końca.

Mój pierwszy raz z Kambo był niesamowity, zaskakujący. Czułam, że odpuściło wszystko. Że nie ma we mnie strachu, nie mają już dla mnie znaczenia rzeczy, które siedziały w mojej głowie na co dzień i strofowały mnie. W końcu poczułam wolność. Nieopisaną wolność i prawdę. Pamiętam, że kiedy wstałam po ceremonii, w końcu poczułam wszystko bardzo wyraźnie. Dotknęłam swoje skóry, zacisnęłam pięści i uznałam to za najbardziej niesamowite rzeczy jakich przyszło mi doświadczyć. Wszystko było inne, inaczej pachniało, inaczej smakowało, inaczej wyglądało. Po tym doświadczeniu zaczęłam również inaczej patrzeć na świat. Zaczęłam dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Czułam tę niesamowitą więź z przyrodą i z każdą istotą. Autentycznie czułam, że oddzielenie to kolejne z kłamstw narzuconych przez matrix. Umiałam po prostu być. Bez oczekiwań. Wtedy właśnie narodziłam się na nowo. Jako, że był to traumatyczny czas w moim życiu, w końcu poczułam wolność. Nauczyłam się pracować z przyrodą, kartami, miewałam niesamowite wizje i przekazy.

Może cię również zainteresować artykuł: W poszukiwaniu jadowitego uzdrowiciela. Relacja z peruwiańskiej ceremonii Kambo

źródło: www.ourgom.com

źródło: www.ourgom.com

Druga ceremonia

Za drugim razem dostałam jeszcze więcej. Było jednak znacznie ciężej, bo kambo zeszło głębiej. Zauważyłam jednak pewną prawidłowość. Każdy chce się rozwijać, ale na swoich zasadach. Przyjemnie, bez większych turbulencji, w zgodzie z własnym ego. Bez łez, potu i rzygowin. To było właśnie prawdziwe mierzenie się ze sobą i swoim ego. Wyjście z własnej strefy komfortu i pozwolenie, żeby inni zobaczyli, jak ze sobą walczysz. Aczkolwiek pierwsze i drugie kambo to dla mnie odmienne stany.

Na każdym poziomie oczyszcza się coś innego. Za drugim razem jest więcej spokoju i przygotowania do tego, co przyjdzie dalej, a im niżej człowiek schodzi i poznaje siebie, tym bardziej wie i nie potrzebuje czynników zewnętrznych mówiących mu Jesteś tu i jesteś tym, rób tak i tak, to ci służy, a to nie. Wiele osób zatrzymuje się na poziomie „przyjemnego” doświadczania. Im wyżej wchodzisz, tym niżej też powinieneś zejść. Dla równowagi. Aby poznać siebie i „zobaczyć”, trzeba być otwartym na wszystko. Przyjąć wszystko. Bez oceniania. Żabka daje piękną możliwość pracy z samym sobą, ale najpierw człowiek musi być gotowy na przyjęcie tego daru. W drodze do poznawania siebie nie zawsze jest łatwo. Wciąż coś jeszcze wychodzi, gdzieś jest coś do zrobienia, do uleczenia, do przepracowania. I właśnie to należy zaakceptować. Ale przede wszystkim trzeba chcieć. Nie zawsze jest się gotowym. Mimo to zawsze warto próbować, bo czy jest lepszy moment na zmianę niż tu i teraz? Z mojej perspektywy nie. Ja właśnie w najgorszym momencie mojego życia, odnalazłam spokój. I każdy może go odnaleźć. Należy zdać sobie jednak sprawę, że Kambo daje możliwość, ale nie zapewnia stałych efektów bez pracy nad sobą. Jest furtką, przez którą możemy przejść, ale tylko od nas zależy co zrobimy z tym dalej. I choć wracają różne stany, znacznie łatwiej się żyje wiedząc, że zawsze możesz żyć inaczej. Że wystarczy Twoje zaangażowanie i praca nad sobą, aby wrócić do tego stanu wiecznej szczęśliwości i spokoju. I choć żyjąc w naszym społeczeństwie, nie jest to łatwe, jednak jest możliwe. Pracując nad sobą, udoskonalając swoje praktyki i szukając swojej drogi jesteśmy w stanie osiągnąć ten wyjątkowy stan bycia jednością w wielości.

Chcesz nauczyć się pracować z uzdrawiającymi ziołami dostępnymi dla każdego? Jeśli tak, to obejrzyj webinar: MAGIA UZDRAWIANIA. Odzyskaj energię i ciesz się życiem!

Karolina Kowalowska

Podziel się wiedzą:

Wspierasz energię, którą tworzymy? Wesprzyj nas w materii!

Przekaż darowiznę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

YouTube
Instagram