Za chwilę święta. Dla mnie to zawsze czas refleksji, takiego innego spojrzenia na wszystko, na otaczający mnie świat i na mnie, tak od środka, głębiej niż zazwyczaj. Poniżej znajdziecie kilka historii, które wydarzyły się w czasie około świątecznym. Wszystkie te historie są prawdziwe i przydarzyły się mnie lub moim przyjaciołom, czy znajomym.
Epizod 1.
Słońce zachęcało do spaceru. Lena nie zastanawiała się długo. Wcisnęła na głowę czapkę, opatuliła się szalem, zapięła smycz Malwinie i już była na dworze. Spacer, jak zawsze miał charakter dynamiczny, bo sunia miała psie ADHD. Po kwadransie obie panie znalazły się w okolicach szkoły podstawowej, do której uczęszczała Lena. Malwina z nosem przy ziemi szukała atrakcyjnych, psich zapachów, a Lena z rozrzewnieniem patrzyła na budynek swojej starej „budy”. Z rozmyślań wyrwało ją radosne poszczekiwanie Malwiny. Z naprzeciwka nadchodziła dziewczynka, mała, drobna, mogła mieć jakieś siedem lat. Malwina jeszcze raz zaszczekała, tym razem głośniej, jakby chciała Lenie coś powiedzieć. Dopiero teraz Lena zobaczyła, że zza zielonej kurtki dziewczynki wychyla się mała, czarna…psia mordka. Psinka była cudna i wyglądała dokładnie jak Malwinka, kiedy trzy lata temu była szczeniakiem.
Jaki śliczny piesek, jak ma na imię ?- odezwała się Lena
Dziewczynka przystanęła i cichutko powiedziała: nazwałam ją Kaja, to suczka.
Jest śliczna, to Twoja suczka ?
Nie, ale bardzo bym chciała ja zatrzymać. Mama nie chce się zgodzić, bo mamy w domu już dwa psy.
No troszkę mamę rozumiem…
Idę do koleżanki, może ona weźmie pieska.
No może.
Mała spojrzała na Lenę smutnymi oczami.
Bardzo bym chciała znaleźć jej dom na święta, żeby była szczęśliwa.
W głosie Małej było coś takiego, że Lena była pewna, że sunia znajdzie szczęśliwy dom.
Uśmiechnęła się ciepło do dziewczynki i pogłaskała szczeniaczka.
Powodzenia, trzymam kciuki za szczęśliwy dom dla Kaji.
Mała pokiwała głową, spojrzała na Malwinę, pogłaskała ją nieśmiało, ale z taką czułością.
Uśmiechnęła się i wypaliła: chcę, żeby Kaja miała taką panią jak pani, bo widać, że bardzo ją pani kocha.
Zanim Lena zdążyła odpowiedzieć, dziewczynka pomachała ręką i dziarsko ruszyła do przodu.
Zniecierpliwiona Malwina pociągnęła smycz.
Skoro małe dziewczynki szukają domu małym szczeniakom, świat nie jest taki zły- pomyślała Lena i pomaszerowały dalej.
Epizod 2.
Ewa, odkąd pamiętała, zawsze miała w życiu pod górę. Zwłaszcza jeżeli chodziło o finanse. Bycie samotną mamą nauczyło ją radzić sobie w najtrudniejszych sytuacjach, ale czasami nie dawała już rady. Tak było i tym razem. Zajęcie komornicze pensji zupełnie ją zaskoczyło, bo cały czas spłacała zobowiązanie i pozostawała w kontakcie z wierzycielem. Na same święta-pomyślała Ewa- Co ja teraz zrobię? Pierwsza myśl jak przyszła jej do głowy, to pożyczyć drobną kwotę od przyjaciół, od bliskich. Ciężko się prosi o pomoc, ale nie było wyjścia. Niestety akurat tym razem ci najbliżsi nie byli w stanie jej pomóc. To nie zła wola, ot czasami tak się zdarza. Całkiem zrezygnowana Ewa rozmawiała ze znajomym na komunikatorze. Poznali się kilka lat temu, ale nigdy nie widzieli realnie. Połączyła ich niesamowita historia, jaka wydarzyła się w sieci. Od tej pory utrzymywali znajomość i pisywali do siebie mniej lub bardziej regularnie. Ot znajomość z netu jakich wiele. Wojtek natychmiast wyczuł niszowy nastrój Ewy i zapytał o co chodzi. Opowiedziała o swoim problemie. Napisał tylko… podaj numer konta. I przelał jej pieniądze, nie pytając, kiedy odda, nie mając pewności, czy w ogóle odda. Ewa mogła tylko podziękować… Pomyślała: tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Wojtek okazał się Kimś wyjątkowym.
Epizod 3.
Karolina, dobra dziewczyna, z licencją na niełatwe życie. Z naciskiem na problemy z finansami. I tym razem wiedziała, że święta nie będą na bogato. Na bogato nie będą… ale tegoroczne zapowiadały się nad wyraz biednie. No trudno…
Karola od kilku miesięcy aktywnie udzielała się na grupie dziewczyn, fanek zdrowego odżywiania. Szczególnie przypadła jej do gustu pewna Kasia. Dziewczyny zakumplowały się i odzywały się do siebie każdego dnia, na komunikatorze, albo po prostu do siebie dzwoniły. Zwyczajnie bardzo się polubiły i widać było, że „nadawały na tych samych falach”. Wymieniały się przepisami, doradzały, czasami narzekały na mężów i na życie. Kasia miała dość liczną rodzinkę i także nie narzekała na nadmiar pieniędzy. Dziewczyny często pisały, że liczą dni do wypłaty. Przed samymi świętami i ten temat został wywołany. Kasia poprosiła Karolinę o adres, bo chciała jej wysłać kartkę z życzeniami na święta. Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia Karolina wyjęła ze skrzynki zieloną kopertę. Uśmiechnęła się, bo w miejscu nadawcy zobaczyła imię i nazwisko Kasi. Otworzyła kopertę… W środku była przepiękna kartka świąteczna z życzeniami, podpisana uśmiechniętą „buźką” i coś jeszcze… Były tam kupony upominkowe na taką kwotę, że tegoroczne święta będą dla Karoliny bardzo bogate, łaskawe i radosne. Najpiękniejsze w tej historii jest to, że Kasia nie widziała Karoliny na oczy i sama nie należy do osób bogatych. Karolina długo płakała ze wzruszenia, zanim była w stanie… po prostu podziękować. Ponieważ znamy się dobrze, opowiedziała mi te historie… a ja dziele się z Wami… bo jest ona niezwykła…
Epizod 4
Asia miała to szczęście, że jej najbliżsi sąsiedzi byli najzwyczajniej w świecie jej przyjaciółmi. Życie wielokrotnie weryfikowało tę sąsiedzką przyjaźń. Bożenka i Stefan zawsze wychodzili z tej weryfikacji zwycięsko. Jak brakowało do pierwszego, spieszyli z pożyczką, jak trzeba było wrzucić węgiel do piwnicy, zawsze mogła liczyć na Stefana. Jak jej stare autko odmawiało posłuszeństwa, to także dzwoniła do Stefana. Okazji do rewanżu Aśka nie miała wiele, ale starała się jak mogła. I właśnie teraz, tuż przed świętami taka okazja, dość nietypowa się nadarzyła. Firma, w której pracowała Asia, organizowała dla dzieci, wnuków, pracowników i ich rodzin, spotkanie mikołajkowe. W programie było przedstawienie „Kot w butach” oraz spotkanie z Mikołajem i wręczenie symbolicznych upominków. Asia wpadła na pomysł, żeby zaprosić na spotkanie dwie urocze wnuczki swoich przyjaciół. Sprawę dało się załatwić. Asia wraz z Bożenką zabrała dziewczynki na świąteczne spotkanie i cała czwórka bawiła się świetnie. Zwłaszcza dwie urocze wnusie. Aż miło było popatrzeć jak dziewczynki śmieją się i klaszczą radośnie w łapki. Hmm… mała rzecz, a cieszy.
Kiedy uzgadniałam z Szefem Redakcji Akademii Ducha, że napisze ten artykuł o świętach, nie wiedziałam do końca, o czym napiszę. Chciałam opowiedzieć, że święta to taki czas, który wydobywa z nas to, co w nas najlepsze. Nie miałam pojęcia, że te wszystkie historie wydarzą się, że życie napisze mi taki scenariusz. To zadziałała właśnie magia świat Bożego Narodzenia 🙂 Może te historie wydadzą Wam się ckliwe, wręcz kiczowate, ale wszystkie wydarzyły się w ten magiczny przedświąteczny czas. Wszystkie przyniosły piękne emocje, wzruszenie i dotknęły wielu serc.
Święta to przecież nie tylko obficie zastawiony stół i prezenty. To czas przepięknych emocji, refleksji, czasami bardzo zaskakujących… to dobry czas. A zatem nie szukajmy w nas dobra, czy światła, bo są one w każdym z nas, pozwólmy im zaświecić, pozwólmy się im zadziać.
A świąteczny czas to taki wyjątkowy moment, kiedy każdy z nas wyzwala w sobie pokłady dobra i wszechogarniającej miłości. Ten wyjątkowy czas wyzwala w nas wszystko to, co jest w nas najlepszego, a co na co dzień czasami bywa zakryte.
Kochani, maleńki apel do Was 🙂 Dajmy odpocząć w ten świąteczny czas, od naszych, ziemskich spraw Aniołom. Oni mają z nami i tak na co dzień dużo roboty : ) Każdy z nas jest Aniołem, wystarczy w sobie tylko tę anielskość wyzwolić. Dajmy szanse sobie i naszym bliskim, i dalszym znajomym, przyjaciołom, sąsiadom, kolegom z pracy. Rozwińmy te nasze, piękne anielskie skrzydła w ten magiczny czas świąt, i niech zostaną z nami na cały rok. Bo z dobrocią, z miłością, z otwartym sercem, bardzo nam wszystkim do twarzy.
Czas na życzenia Kochani…
W zagonionym, pędzącym świecie coraz mniej czasu poświęcamy na refleksje, zastanowienie się nad sobą, nad życiem, nad tym, co ważne, co najważniejsze. Biegniemy przed siebie, potrącając przy okazji swoich najbliższych… depcząc przyjaciół… znajomych…
A wszystko to usprawiedliwiając brakiem czasu, pseudo-asertywnością, natłokiem własnych problemów i kłopotów, tych codziennych, małych, drobnych, i tych większych, z pewnością dotkliwych. Zwalniamy, chociaż „na chwilkę” przy okazji dni wolnych, najczęściej świąt.
Najbliższa taka chwila na wyhamowanie, na refleksję i dobre emocje to Święta Bożego Narodzenia.
Więc…
Kiedy już opadnie pył po „bitwie kuchennej”, stoczonej zwycięsko przez większość pań i wszystkie dania zagoszczą na świątecznym stole, a panowie z dumą ustawią i udekorują własnoręcznie zakupione, śliczne, zielone drzewko, i na błysk wypucują łazienkę, a wszystkie dzieci będą udawać, że są grzeczne w oczekiwaniu na zasłużone prezenty, odłóżmy pilota od telewizora, a w tle niech cichutko sączy się kolęda…
Podumajmy…
Powspominajmy Tych, których już z nami nie ma, a których tak rzadko przywołujemy na co dzień… Przypomnijmy sobie o dobrych znajomych, przyjaciołach, dawno zapomnianych krewnych tych wszystkich, którzy tyle dla nas kiedyś znaczyli, a potem odeszli z naszego życia, zniknęli w codzienności zapomnienia… ot tak… nie wiedzieć dlaczego z dnia na dzień…
Sporo Ich w naszym życiu, prawda?
Może warto wysłać Im wirtualną kartkę z życzeniami, może smsa, a może zwyczajnie pogadać „świątecznie” przez telefon i wypowiedzieć TE słowa, które sprowadzają magię Świąt Bożego Narodzenia do naszych domów… dziękuję… przepraszam… wybacz mi, proszę…. kocham Cię… jesteś mi potrzebny…
A jeżeli nie starczy Wam odwagi cywilnej i ciężko Wam będzie odezwać się do tych zapomnianych,
to wypowiedzcie te magiczne słowa, życzenia w sercu…
Jestem pewna, że dobrzy Aniołowie zaniosą je, do kogo trzeba, nawet przy takim natłoku pracy, jaki mają w te Święta…
Wesołych… dobrych… refleksyjnych … Świąt …i niech wyrosną Wam anielskie skrzydła 🙂
Namaste
Marlena Pietruszka
Źródło : moje życie, moi bliscy, moje świąteczne refleksje 🙂