Jest pełnia lata, więc nadszedł jego czas. Impatiens. Niecierpek. Jego nazwa pochodzi od niecierpliwości, z jaką reagują strączki z nasionkami, kiedy je choćby lekko dotknąć ręką. Przydomek „noli-tangere” (Noli-me-tangere*) przysługuje niecierpkowi pospolitemu. Wszystkie jednak niecierpki mają tę własność, że ich strączki otwierają się z niecierpliwym pstryknięciem, a cenne nasionka rozpryskują się na wszystkie strony. Sprawdźcie sami. Zbieranie nasion jest z tego powodu nieco kłopotliwe, a olej z nich, bogaty w fitosterole i witaminę F, jest jednym z droższych. Na szczęście można zbierać całe ziele, kwitnące i owocujące, kiedy nasiona nie są jeszcze całkiem dojrzałe i tak bardzo nie rwą się na wolność.
Niecierpków właściwie jest wokół nas całe mnóstwo i wszystkie one, łącznie z tymi balkonowymi, w różnym stopniu wykazują podobne działanie. Ponieważ jednak te balkonowe i rabatowe przeważnie trafiają do nas w postaci chemicznie nawożonych i chronionych sadzonek, najlepiej zbierać dziko rosnące, zupełnie inaczej wyglądające niecierpki, tym bardziej że obok rdzennego w Polsce niecierpka pospolitego, łatwo spotkamy dwóch panoszących się i zagłuszających go „inwaziorów”, których ziele możemy rwać do woli, nie oglądając się na zachowanie stanowisk. I tak wszystkich okazów nie uda nam się zebrać, tym bardziej z nasionami.
Na Podkarpaciu, gdzie mieszkam, niecierpek gruczołowaty, zwany też himalajskim, rozpanoszył się tak dalece, że są miejsca w dolinie Sanu, czy Wisłoki, gdzie zarasta całe nadbrzeże. Łatwo go wypatrzyć, purpurowo-różowe kwiatostany kołyszą się łanami o wysokości ponad 1,5 m. Gdzieżby się tam rdzenny, skromny niecierpek pospolity, o połowę niższy, o pojedynczych, żółtych kwiatkach, zdołał obronić. Jeśli nawet, zaraz go doścignie inny inwazyjny gatunek — niecierpek drobnokwiatowy, trochę podobny, o drobnych, żółtych kwiatkach zebranych na szczycie rośliny po kilka. Tak czy owak — każdy z nich będzie cennym ziółkiem w domowej apteczce, ale jeśli mamy możliwość — sięgajmy po rośliny inwazyjne. Ich ubytek w środowisku nie będzie stratą dla ekosystemu, choćbyśmy wytrzebili całe stanowisko.
W dawnych czasach, kiedy „inwaziorów” jeszcze nie było, a nad brzegami strumyków leśnych, w wilgotnych zaroślach, można było spotkać tylko niecierpka pospolitego, nie bez podstaw uważano jego świeże ziele za remedium na ukąszenia owadów, a nawet na ukąszenia żmii, ze względu na zdolność tłumienia reakcji immunologicznej i alergicznej. I dziś warto o nim pamiętać, wędrując przez lasy i nadbrzeżne zarośla, bo świeże, roztarte liście przyłożone bezpośrednio na miejsce ukąszenia komara czy osy, przyniosą ulgę i zmniejszą obrzęk, tym bardziej, jeśli drugą dawkę liści zaaplikujemy sobie doustnie. Nie ryzykowałabym może bezkrytycznej wiary w jego moc w przypadku ukąszenia przez żmiję, ale na pewno będąc w takiej potrzebie, rozejrzałabym się po okolicy za jego liśćmi, robiąc prowizoryczny opatrunek w drodze do lekarza. Nie wahałabym się też skorzystać z wiedzy przodków i żuć jego liście, by spowolnić działanie jadu. Oprócz tego ma niecierpek wiele innych ciekawych zastosowań. Działa lekko antyandrogennie, więc będzie zapobiegał łysieniu androgennemu, łagodził objawy przerostu gruczołu krokowego, działał moczopęnie, przeciwzapalnie i rozkurczowo. Będzie tłumił reakcję immunologiczną w wielu chorobach takich, jak łuszczyca, AZS, wspomagał w nadciśnieniu, chronił wątrobę, pomagał przy trądziku zarówno stosowany zewnętrznie, jak i wewnętrznie — taki z niego wszechstronny pomocnik.
Do codziennego użytku godna polecenia jest fermentowana herbatka z niecierpka. Sporządza się ją podobnie, jak osławiony „Iwan czaj”, czyli poddaje się rozdrobnione ziele procesowi szybkiej oksydacji (zwanej błędnie fermentacją), a następnie suszy. Taka herbatka ma delikatny, kwiatowy zapach, leczniczą moc i w dodatku bardzo fajnie smakuje. Niecierpek można też po prostu suszyć i parzyć na wodzie lub mleku. Napary sporządzane na mleku ułatwiają wyciągnięcie z roślin tych czynników aktywnych, które potrzebują do działania obecności tłuszczu. Można sporządzić z rozdrobnionego ziela klasyczną ziołową nalewkę leczniczą i zażywać ją w ilościach leczniczych (łyżeczka lub dwie dwa razy dziennie) albo stosować zewnętrznie do leczenia zmian skórnych. Można niecierpka dodać do leczniczych kremów i maści. Można go używać samodzielnie lub łączyć z innymi ziołami o podobnym działaniu, przy umiejętnie skomponowanej mieszance osiągając efekt synergii. Na pewno, jeśli spotkamy go w swojej okolicy, warto przynajmniej zebrać ziele i zasuszyć, albo rozdrobnić i zalać ciepłym alkoholem. O poznanych już i mających zastosowanie w ziołolecznictwie niezwykłych substancjach zawartych w niecierpku pisze wielu fitoterapeutów, możliwie najobszerniejszą jego charakterystykę możemy znaleźć w materiałach udostępnionych przez znanego botanika i badacza właściwości leczniczych roślin, dr. Henryka Różańskiego na jego blogu.
Mało kto wie natomiast, że niecierpek, prócz tego, że leczniczy, jest też jadalny. I smaczny. Przykłady kulinarnych zastosowań kwiatów i strączków nasiennych niecierpka gruczołowatego przedstawia na swoim kanale YouTube znany propagator dzikiej kuchni, etnobotanik, Łukasz Łuczaj, ale jeść możemy całą właściwie roślinę, przyrządzając ją po prostu jak szpinak. Z czosneczkiem i przyprawami będzie bardzo wartościową „jarzynką”.
Tak więc dotykajmy niecierpka, mimo jego niecierpliwej natury. Bez obaw sięgajmy po jego liście, kiedy poparzymy się pokrzywami albo pokąsają nas komary. Pijmy niecierpkowe herbatki, miejmy w apteczce, chociaż odrobinę niecierpkawej nalewki. I… wcinajmy go na zdrowie.
O właściwościach innych ziół przeczytasz TUTAJ.
Ewa Mirowska
*tłumaczenie z łaciny, dosłownie znaczy – „nie dotykaj mnie” – słowa, którymi wg Ewangelii św. Jana zwrócił się zmartwychwstały Chrystus do Marii Magdaleny.