Od zarania dziejów ludzka świadomość czczenia Przodków była niesamowicie silna. Niezależnie od religii, poglądów i miejsca, dbano o pamięć o zmarłych. Przypisywano im specjalne święta i wspominki, gdzie składano podziękowania za przekazaną wiedzę o życiu, ale także przede wszystkim za samo życie. Szacunek do zmarłych Dziadów i Pradziadów nie wziął się z pobudek religijnych. Traktowano to jako naturalną powinność. A jak wyglądało to tysiące lat temu na tych samych ziemiach, po których teraz stąpamy?
Naszym prasłowiańskim braciom tradycja składania czci zmarłym Przodkom była bardzo bliska. Słowianie byli niesamowicie uduchowieni i wrażliwi na różnice między światem duchowym i światem materialnym. W religii mieszały się zjawiska fizyczne i niematerialne. Na takich właśnie mieszankach Prasłowianie stworzyli swój własny świat, który dzielili na trzy uniwersa: Prawia, Jawia i Nawia. To świat Bogów i Dusz, świat materialny i świat podziemny, w którym rządzić miały właśnie Dziady, czyli Dusze Przodków.
Święta upamiętniające Dusze zmarłych odbywały się zawsze w momencie jakiegoś przełomu, czy to dniowego (brzask i zmierzch), czy też przełomu pór roku. Wierzono wówczas, że granice oddzielające światy duchowe ze światem cielesnym są w tych momentach najcieńsze i najłatwiejsze do przekroczenia. W ciągu roku takich momentów było aż sześć, później zauważalne były jedynie cztery, jednak szczególnie wyróżniano dwie najważniejsze daty: początek maja i koniec października. Święto majowe, czyli tzw. Dziady Wiosenne miały pełnić rolę weselszego święta, natomiast Dziady Jesienne miały polegać na rytuałach wspominających zmarłych. A jak przebiegało święto jesienne? Czy zbliżające się Zaduszki, to pozostałość po wierzeniach naszych przodków?
Na początku zapewne nie obowiązywała żadna konkretna data święta Dziadów. Czyniono wszystko poprzez obserwację natury. Przypuszczalnie święta te trwały około tygodnia. W tym czasie trwała tzw. Libacja. Dusze zmarłych należało godnie ugościć w celu zapewnienia sobie ich przychylności. Dziady częstowano potrawami, które miały dla Prasłowian magiczne właściwości. Wierzono, że miód, kasza i jajka pozwolą zbłąkanej Duszy posiąść spokój w zaświatach. Prasłowianie świętowali zwykle na górach i świętych wzniesieniach oraz pod drzewami objętymi kultem. Później przeniesiono obrzędy do domostw i na cmentarze – co nadal jest zauważalne w niektórych rejonach Polski. Obrzędowi przewodniczył Guślarz (znany także jako Koźlarz, czy Huslar). Był on swoistym łącznikiem obu światów, przez którego zapraszano i goszczono dusze w Jawii.
W czasie trwania święta zabronione były czyny, które przeszkadzały duchom w wędrówce. Między innymi nie można było szyć, ani tkać, gdyż dusza mogła zaplątać się w nici. Istnieją także teorie, że wierzono, iż kłębki nitek zwabiają złe moce. Nie wolno było także wylewać wody po myciu za okno, gdyż uważano, że można przez przypadek oblać jakąś zbłąkaną duszę, co niewątpliwie ją rozzlości i z tej złości uprzykrzy życie gospodarzowi. W trakcie trwania obrzędu nikt nie miał prawa głośno się zachowywać. Po uczcie nie sprzątano jadła, ale zostawiano je dla głodnych dusz. Gdy podczas posilania się spadła łyżka, nie podnoszono jej w obawie, że zirytuje to Duszę, która wyraźnie ma ochotę się najeść. W późniejszych czasach przy stole zostawiano także jedno puste miejsce przeznaczone dla gościa z zaświatów. Często drzwi do domostwa zostawiano otwarte, a w kominach nie palono, gdyż niekiedy tą drogę obierały sobie Dusze, by dostać się do środka.
Dusze przodków często błądziły po świecie, nie mogąc znaleźć swojego domu i to dla tych zbłąkanych palono ogniska na rozstajach, rozświetlając im drogę do rodziny i domu. Ogień miał także zapobiec wyjściu na świat upiorom i zjawom – duszom ludzi zmarłym tragicznie (np. topielców, ofiar morderstw, czy samobójców). W tych przypadkach ogień rozpalano bezpośrednio na mogile co nieśmiało przysuwa na myśl dzisiejsze znicze. W Dziady Jesienne zwykłym czynem było wspieranie żebraków i włóczęgów. Utożsamiano ich bowiem z duszami zbłąkanymi, szukającymi powrotu do domu. Zazwyczaj obdarowywało się ich jadłem lub pieniędzmi.
Prasłowianie doskonale zdawali sobie sprawę z istnienia Dusz, jako energii i najważniejszego pierwiastka życia i śmierci. Mieli świadomość istnienia podziału światów i potrafili na swój sposób zachować równowagę, jednocześnie zaspokajając swoje potrzeby religijne. Wiele z ich wierzeń i swoistych odkryć pozostało do dzisiaj, niestety z inną metką. Pamiętajmy jednak, gdzie sięgają nasze korzenie. Nie ważne skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy, ale w tym okresie wspominajmy dobrze naszych Dziadów, naszych bezimiennych Przodków słowiańskich i oddajmy im cześć i podziękujmy za to, co po nich pozostało.
Katarzyna Anna Grabowska
obraz: www.slowianowierstwo.pl