„Córko, twoja wiara cię ocaliła” (Mk 5, 21-43)
„Idź, twoja wiara Cię uzdrowiła” (Mk 10, 52)
„Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17, 19)
Każdy kto zajmuje się medycyną alternatywną, pracą z energią czy jakąkolwiek formą dywinacji pewnie nie raz słyszał pogardliwe: „Eeee, to pewnie placebo”. Jednak czy mamy o co się obrażać? Czy ten śmiertelnik mimo, iż chciał podważyć naszą teorię, przypadkiem nie przyznał nam racji?
Czym jest placebo?
Według definicji doktora Przemysława Bąbla, placebo to „bodziec i/lub informacja przekazywana drogą werbalną i/lub niewerbalną, która wywiera wpływ na funkcjonowanie organizmu”. Wbrew powszechnej opinii nie są to tylko tabletki z cukrem. Istnieją bowiem zastrzyki, zabiegi, a nawet operacje placebo. Mianem tym określa się również sam proces badania, postawienia diagnozy czy nawet procedury psychoterapeutyczne. Kawa bezkofeinowa, beznikotynowe papierosy oraz piwo bezalkoholowe to także placebo.
Zastosowanie placebo
Wielu lekarzy uważało owe zjawisko za szarlatanerię. Jednak ta szarlataneria jest zbyt skuteczna, by dać się ignorować. Dlatego, mimo wszystko, wykorzystuje się ten nie do końca poznany efekt. Najczęściej podaje się placebo podczas oceny skuteczności leków. Wówczas tworzy się dwie grupy. Jedna zażywa testowany lek, a druga tabletki placebo. Próba musi być podwójnie ślepa. To znaczy, że ani pacjent, ani lekarz nie wie, która grupa jest która. Wie to jedynie główny lekarz, szef eksperymentu. Jest to spowodowane tym, że na powodzenie skuteczności terapii placebo ma wpływ wiele czynników. Począwszy od ilości podawanych leków (im więcej tym terapia skuteczniejsza), przez kolor tabletki, po lekarskie rekwizyty tj. stetoskop czy fartuch, wzmacniające siłę autorytetu doktora. Zatem dyplomy, nagrody i podziękowania, którymi niektórzy tapetują swoje gabinety, to nie tylko łechtacze ego, lecz swoisty arsenał broni psychologicznej.
Co ciekawe, nigdy się nie zdarza, aby w grupie placebo odsetek osób, którym stan zdrowia się poprawił wynosił 0%. Zwykle kilka lub kilkanaście procent to minimum. Bywa też, że więcej osób zdrowieje w grupie kontrolnej, niż tej która zażywa testowany lek. Medycyna akademicka tłumaczy te sukcesy placebo tym, że wiele chorób ma charakter samoograniczający się, czyli samoistnie przechodzi w stan przewlekły, w którym objawy ulegają zmniejszeniu. W przypadku nowotworów (szczególnie nerek oraz czerniaka) może wystąpić samoistna, spontaniczna regresja nowotworu. Brane jest pod uwagę również to, że pacjent stosuje równolegle inne metody, o których nie wspomniał lekarzowi prowadzącemu badanie. Gdy już lekarzom zabraknie pomysłów, dopuszczają możliwość zaistnienia niezbadanego efektu. Który z ich punktu widzenia i tak jest bardziej prawdopodobny niż cud. Obecnie trend sprzyja odchodzeniu w tych testach od placebo, zastępuje się go innym lekiem na tą samą dolegliwość, który funkcjonuje już na rynku. Głównie dlatego, że medycyna stara się wyeliminować czynnik ludzki, jako najbardziej nieprzewidywalny w procesie leczenia.
Placebo bierze też udział w eksperymentach psychologicznych. Wykorzystuje się je m.in do manipulowania stanem np. podając pacjentowi witaminę C w celu wywołania pobudzenia. I, o dziwo, pobudzenie zostaje wywołane.
Z efektu placebo korzysta też medycyna alternatywna, w której tak ważna jest relacja między pacjentem a leczącym. Gdzie energia, charyzma i autorytet uzdrawiającego często odgrywają kluczową rolę w procesie zdrowienia. Szalenie ciekawe są również częste przypadki niezamierzonego stosowania placebo. Niektórzy nawet posuwają się do określenia, iż historia medycyny to historia efektu placebo. Bo przez ileż to stuleci następcy Hipokratesa, bardziej lub mniej wymyślnymi metodami, doprowadzali mimo wszystko do zdrowia swoich pacjentów. Koronnym tego przykładem jest ewolucja w leczeniu dusznicy bolesnej (angina pectoris). Chirurg Davide Fieschi wynalazł metodę leczenia tej przypadłości, polegającą na operacyjnym zawiązaniu węzłów na arteriach sutkowych. U 75% pacjentów następowała poprawa, zaś 25% zostało zupełnie wyleczonych. Przez ponad 20 lat był to standardowy sposób leczenia dusznicy bolesnej. W 1959 młody chirurg Leonard Cobb poddał tę metodę próbie. Zoperował 17 pacjentów, przy czym u 8 osób zastosował standardową procedurę, a pozostałych 9 jedynie utwierdził w przekonaniu, że zostali zoperowani. Tymczasem wykonał u nich jedynie płytkie nacięcia w odpowiednich miejscach. Wynik eksperymentu zaskoczył wszystkich, gdyż stan osób po zmyślonej operacji był taki sam jak po prawdziwej. Był to koniec metody Fieschiego, ale początek efektu placebo w chirurgii. Ciekawe, ile takich technik leczenia do dnia dzisiejszego funkcjonuje jeszcze w szpitalach.
Dość nową dziedziną w której sprawdza się działanie efektu placebo, z dość dużym powodzeniem, jest wspomaganie wyników sportowych tzw. legalny doping.
Jak działa placebo?
Z punktu widzenia psychologii, ów efekt wykorzystuje trzy metody.
- Warunkowanie klasyczne. Oznacza to, że uczymy się na własnym organizmie jak wpływa na nas dana substancja. A po otrzymaniu placebo jesteśmy w stanie otworzyć jej skuteczność w ciele. Tak działa m.in. kawa bezkofeinowa czy wyżej wspomniany legalny doping.
- Kolejnym sposobem jest uczenie się przez obserwację. Uczymy się jak powinniśmy zareagować na dany czynnik i tak reagujemy, nawet gdy otrzymamy placebo.
- Ostatnią metodą są sugestie słowne, które pokazują jak wielki wpływ na proces zdrowienia ma uprzejmość i pozytywne nastawienie personelu.
Dlaczego działa?
Mechanizm działania placebo nie został jeszcze dobrze poznany. Jednak dzięki nowoczesnej technologii, czyli MRI (rezonans magnetyczny) i PET (pozytronowa tomografia emisyjna) możemy obserwować zmiany w aktywności elektrycznej mózgu. Pola aktywności mózgów pacjentów po przyjęciu leku i tych, u których zadziałało placebo, zwykle pokrywają się. W organizmach, w których zaistniał efekt placebo obserwuje się zwiększenie wydzielania się endogennych opioidów i kannabinoidów (tj. endorfiny, enkefaliny czy dynorfiny), których receptory znajdują się w całym ciele, zatem mają wpływ na całość ustroju.
Czy jest skuteczny?
Zadziwiająco. Na przykład znany środek antydepresyjny Prozac jest jedynie 2% bardziej skuteczny niż placebo. Największą skuteczność tego efektu obserwuje się właśnie przy depresji, uśmierzaniu bólu, nadciśnieniu i stanach lękowych, chorobie Parkinsona i zespole jelita drażliwego. Fabrizio Benedetti w swojej książce ,”Placebo Effects: Understanding the mechanisms in health and disease” wymienia o wiele więcej dolegliwości, m.in. demencję, zespół jelita drażliwego, uzależnienia, problemy z układem hormonalnym i immunologicznym, astmę oraz cukrzycę. Wszystkie przypadki wyzdrowień z tych przypadłości dzięki placebo dokumentuje twardymi naukowymi dowodami. Nie wszyscy jesteśmy tak samo podatni na placebo, co więcej każdy z nas nie jest cały czas tak samo na nie podatny. A najciekawsze jest to, że nic oprócz optymizmu nie ma wpływu na wrażliwość w poddawaniu się temu efektowi. Można jednak zaobserwować zależność pokazującą, że jego skuteczność jest wprost proporcjonalna do skuteczności aktywnego leku. To znaczy, że podając placebo osobie, która cierpi na dotkliwy ból, należy podać informacje, iż jest to morfina, a nie lek przeciwbólowy, który można zakupić bez recepty.
Skąd ta awersja?
Skąd awersja, skoro placebo ma potwierdzone działanie? Co prawda nie wiemy dokładnie jak, ale potrafi pomóc. A jak mówi wszystkim znane prawo Murphy’ego: jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie. To skąd ta pogarda, kierowana w stronę jednego z największych dowodów na potęgę ludzkiego umysłu? Oto mamy czysty dowód na to, że mocą swoich uczuć, wiary i nadziei możemy odzyskać zdrowie. Dlaczego zatem, poczynając od najwyższych uniwersyteckich katedr, a na zwykłych zjadaczach chleba kończąc, niewielu jest w stanie uznać działanie wewnętrznej siły? Co więcej, lekarze pytani o to, czy na co dzień stosują placebo, odpowiadają zdecydowanie przecząco, zapytani jednak o to samo przy pomocy definicji, pomijając jedynie nazwę efektu, ochoczo przyznają się do takiego procederu.
Anne Harrington, dziekan wydziału historii nauki Uniwersytetu Harvarda, wywodzi początek braku sympatii do placebo aż ze średniowiecza. Słowo to bowiem pojawia się na samym początku odprawianych po łacinie nieszporów, w których to brali udział wynajęci żałobnicy. Co do braku wiarygodności płaczek nikt nie miał wątpliwości. Zatem na drodze skojarzeń i uproszczeń placebo stało się synonimem słów takich jak pochlebca czy wazeliniarz. Kolejne epoki wcale nie pomogły w zmianie wizerunku tego efektu. W dziewiętnastym wieku tabletki podawane chorym, dla których nie było ratunku czy pigułki z chleba dla hipochondryków były również określane mianem placebo. Brak zaufania można więc uznać za kwestię słabego PR-u. Zatem skąd u wielu osób niechęć do placebo?
Na to nurtujące pytanie znalazłam odpowiedź w książce „Astrolog obywatel”. W ludzkiej psychice znajduje się coś, co autor określił mianem bezpiecznika egzystencjalnego. Są to wszystkie zaakceptowane prawa i dogmaty, których ktoś został nauczony. Nie wynikają one bowiem ani z własnej obserwacji, ani też z doświadczenia. Gdy niepodważalność owych tez zostanie poddana pod wątpliwość, dochodzi do rozpadu psychiki albo do ataku, jako najlepszej formy obrony. Nasz interlokutor stara się przekonać nas do swojego obrazu świata, jednocześnie, co ważniejsze, przekonuje sam siebie i uspokaja swoje wnętrze. Jesteśmy, wówczas świadkami pięknego zjawiska, gdy to pod wpływem informacji, na naszych oczach, na dogmatycznym betonie pojawiają się rysy. Mogą one być pierwszym krokiem do upadku starych przekonań tego człowieka. Dlatego warto zachować wyrozumiałość, bo przecież większość z nas przez to przeszła. Dobrze się również zastanowić, czy nam czasem też nie brak ciekawości dziecka przy spotkaniu z czymś nowym i zaufania do naszej wewnętrznej mocy.
„Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!» Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”, a byłaby wam posłuszna.” (Łk 17,5-7)
***
Jeśli chcecie dowiedzieć się trochę o tradycyjnych metodach uzdrawiania, polecamy książkę „Rosyjski leksykon zdrowia. Ludowe metody przywracania równowagi duszy i ciała”.
Gawor
L.A. Cobb, G.I. Thomas, D.H. Dillard, K.A. Merendino, R.A. Bruce, ,,An evoluation of internal-mammary-artery ligation by a double-blind technic NEJM, 28 maja 1959
Źródła:
,,Astrolog obywatel” Włodzimierz H. Zylbertal
,,Wewnętrzna siła. Umysł, ciało i medycyna” Anne Harrington
Biblia Tysiąclecia
„Jak wiara czyni cuda, czyli o działaniu placebo” – dr Przemysław Bąbel (wykład)
,,Dlaczego placebo działa?” HYPERLINK „https://www.youtube.com/channel/UCnAX2kPJ32Kyvr-BfTnDjkQ”Neti Aneti
,,Skuteczny lek czy efekt placebo ?” Łukasz Kostecki, Akademia Farmaceuty
,,Efekt placebo tryumf umysłu nad ciałem” Peter Arguriou, Nexus wrzesień październik 2007