W życiu nic nie dzieje się przypadkowo. Kiedy Lena spotkała na swojej drodze Mistrza Reiki wiedziała, że tak właśnie miało być. Nie wiedziała jeszcze co się wydarzy, jakie będzie jej życie i co zmieni w nim energia Reiki. Była jednak pewna, że to będzie dla niej ważne. Bardzo ważne.
Początkowo spotykała Mistrza na swoich środowych medytacjach. Przez kilka spotkań nic nadzwyczajnego się nie działo. Jedynie od czasu do czasu napotykała Jego badawcze, ale jednocześnie bardzo ciepłe spojrzenie. Na kolejnym spotkaniu grupy medytacyjnej zauważyła, że Mistrz wykonuje nad nią dziwne gesty, szepcząc przy tym niezrozumiałe dla niej słowa. Zaufała i zgodziła się na jego działanie. Poczuła falę gorąca a za chwilę zatrzęsła się z zimna. Zaczęła cichutko płakać. Cichy płacz przeszedł w spazmatyczne łkanie, którego absolutnie nie mogła powstrzymać. To były dobre, oczyszczające łzy. Te czary-mary, jak nazywała w myślach działania Mistrza, powtórzyły się jeszcze kilkakrotnie na kolejnych wspólnych medytacjach. Wtedy dotarło do Leny, że Mistrz poświęca najwięcej uwagi Jej i dwojgu jej przyjaciół. Zastanawiała się dlaczego… Tajemnica wyjaśniła się niebawem.
Została zaproszona na medytacje przez samego Mistrza. Właśnie tam po raz pierwszy usłyszała o Reiki, poznała podstawy tej metody uzdrawiania i usłyszała o Pięciu Duchowych Zasadach Reiki. Usłyszała też : będziesz uzdrowicielem. Natychmiast w je głowie pojawiło się mnóstwo myśli. Ja? Czy dam radę? Czy jestem godna? Wątpliwości topniały z każdym seminarium, w którym uczestniczyła. Otwierała się na piękną, uzdrawiającą energie z wielką radością. Aż nadszedł ten długo oczekiwany dzień – inicjacja na I stopień Reiki. To była wspaniała uroczystość. Już wiedziała, że jej życie nabrało właśnie innego wymiaru i nic nie będzie już takie samo.
Mniej więcej w tym samym czasie mama Leny zaczęła się uskarżać na problemy z oddychaniem, bóle w mostku. Od wielu lat chorowała na chorobę wieńcową i cukrzycę. Lena rozpoczęła bardzo nieśmiało swoje „czary –mary” właśnie na mamie. Kolejnego dnia powtórzyła zabieg i bóle w klatce piersiowej ustąpiły, a mama poczuła się całkiem dobrze. Widząć jak pozytywnie jej działania wpływają na zdrowie mtki, Lena z chęcią biegała na seminaria i ćwiczenia. Po kolejnych dwóch miesiącach mogła pochwalić się II stopniem Reiki.
Pod koniec sierpnia mama Leny trafiła o szpitala. Znowu poczuła się gorzej i okazało się, że przeszła dość łagodny zawał serca. Karetka nie chciała jej zabrać do szpitala bo ciśnienie miała książkowe. Bo zanim przyjechał lekarz, Lena i jej Reiki zrobiły swoje. W szpitalu przebadali mamę gruntownie…Okazało się, że konieczne są bajpasy. Termin zabiegu wyznaczono na październik. Rokowania nie były dobre, największym zagrożeniem była bardzo zaawansowana cukrzyca, niezbyt dobrze pracujące nerki. Lekarze nie kryli obaw. Przed zabiegiem bajpasów Lena zrobiła mamie Reiki i poprosiła Źródło o prowadzenie i pomoc. W sobotę rano pojechała zawieść ją na planowany zabieg i zaczęły się dziać małe cuda. Okazało się, że do zabiegu przygotowuje mamę ich sąsiadka, z którą znały się od dziecka. Lena zaczepiona na korytarzu przez samego szefa kardiochirurgów usłyszała od niego:
- Zrobimy wszystko, jak potrafimy najlepiej, ale to trudny przypadek. Dlatego proszę pogadać z tymi u Góry.
-
Już to zrobiłam panie doktorze – odpowiedziała Lena.
-
Skoro tak.. wszystko musi się udać – powiedział doktor i poszedł, a Lenę ogarnął spokój. Poczuła ufność, że wszystko się uda. Sama była zdziwiona swoją reakcją.
Zabieg trwał bardzo długo, wystąpiły komplikacje. Jak się okazało serce nie chciało podjąć pracy. Wreszcie ruszyło. W pierwszej dobie po operacji powstał zator w nodze i starsza pani znowu trafiła na sale operacyjną. Na oddziale intensywnej terapii pozostawała kilka dni. Lenie pozwoli się z nią zobaczyć dopiero czwartego dnia po operacji. Widok nie był zbyt optymistyczny, lekarz nie krył powagi sytuacji. Najgorsze, że nerki nie podjęły pracy. Mama była bardzo słaba i ledwie poznała córkę. Lena delikatnie ją pocałowała i zaczęła uzdrawianie. Wieczorem poprosiła o pomoc Beatę i Pawła – swoich przyjaciół, których poznała na warsztatach Reiki. Zadziałali razem najpiękniejszą intencją wprost z serca.
Kiedy rano Lena zadzwoniła do lekarza dyżurnego dowiedziała się, że nerki mamy podjęły pracę. Że pacjentka jest już dużo silniejsza.
Gdy Lena odbierała mamę ze szpitala, zatroskana pani doktor uprzedzała, że przez kolejnych sześć miesięcy będzie bolał zrastający się mostek i trzeba przyjmować środki przeciwbólowe. Przez te trudne pół roku mama nie miała żadnych bólów. Nie wzięła ani jednej tabletki przeciwbólowej. Na kontroli w grudniu lekarze dziwili się jak to możliwe, że rana tak pięknie się zagoiła przy zaawansowanej cukrzycy insulinowej. Minęły cztery lata, mama Leny skończyła 80 lat i jest w całkiem niezłej kondycji. Czasami tyko jej serce zaczyna „migotać”. Wtedy Lena dotyka ją swoimi dłońmi, nakłada symbole anielskie i za chwilę serce uspokaja się i bije w swoim, dobrym rytmie.
Nic nie dzieje się po nic… Lena ma absolutną pewność, że otrzymała Dar Reiki żeby pomóc mamie. Właśnie wtedy, kiedy starsza pani najbardziej potrzebowała wsparcia i pomocy, pojawiła się uzdrawiająca energia Reiki. Wdzięczność.
Namaste
Marlena Pietruszka
Historia oparta na faktach
fot. www.pixabay.com