Mama, tata, dziecko. Gdy połączymy wszystkie punkty, powstanie trójkąt. To, co wydarzy się w obrębie trójkąta w sensie emocjonalnym, ma wpływ na ciało i późniejsze relacje partnerskie.
Bartek od dzieciństwa chorował na małopłytkowość.
– Nikt się tym specjalnie nie przejmował – wspomina – W mojej rodzinie każdy chodził własnymi drogami. Ojciec ciągle w delegacjach. Mama prowadziła sklep. Całymi dniami byłem sam. Miałem jednego przyjaciela, ale wyprowadził się do innego miasta. Wtedy już zupełnie nie miałem do kogo ust otworzyć.
Bartek wychował się w trójkącie rodzinnym, w którym każdy żył samotnie, każdy patrzył w inną stronę, nikt nie był zainteresowany nikim, a już najmniej – rodzice swoim synem. Dorosłe życie Bartka pokazuje, jaki miało to na niego wpływ. A wiemy to dzięki Totalnej Biologii/Recall Healing, która tłumaczy przyczyny chorób i zachowań sensownymi programami biologicznymi. Inaczej mówiąc – wszystko co nam się przydarza, ma swoje biologiczne wytłumaczenie. Jak zatem można wyjaśnić małopłytkowść u Bartka?
Krew w biologii jest związana – i jest to logiczne nawet dla sceptyków – z rodem, rodziną. Mówimy wszak „moja krew”, „po krwi”. Płytki krwi, trombocyty, odpowiedzialne są za krzepnięcie krwi, czyli symboliczne zjednoczenie, skupienie rodziny. Jeśli mamy problem z krzepnięciem, to tak, jakby nasze ciało mówiło: nie mogę zjednoczyć wokół siebie najbliższych mi ludzi. W mojej rodzinie nie ma jedności, jednomyślności. Warto wspomnieć, że krew i zmiany jakie się w niej pojawiają, odpowiadają na konflikty obniżenia samooceny w kontekście rodziny.
Opryszczka? Tęsknię za pocałunkiem…
Trójkąty, czyli triady rodzinne, to emocjonalna matematyka, która bardzo precyzyjnie przekłada się na biologię naszego ciała. Wyróżniamy osiem podstawowych triad. Pierwsza, w której właśnie wychowywał się Bartek, charakteryzuje się brakiem kontaktu i więzi między członkami rodziny, milczeniem w rodzie, poczuciem opuszczenia i wielkiej samotności.
Jeśli dziecko dorasta w takich warunkach, co może się wydarzyć w jego dorosłym życiu, gdy dostało taki „pakiet emcjonalny”? Słowo „może” jest tu znaczące, bowiem wiele zależy od czynników zewnętrznych. Jeśli jednak odnajdujemy siebie w tej pierwszej z triad, to wiedzmy, że możemy zmagać z takimi dolegliwościami jak… częsta opryszczka wargowa.
Dziwne, prawda? Otóż, wcale nie! Usta to miejsce symbolicznego pocałunku, a pocałunek wyraża bliskość. Jeśli doskwiera nam poczucie samotności wchodzimy w aktywny konflikt chęci przytulenia się do bliskiej osoby. W dzieciństwie są to rodzice, w dorosłym życiu partner, przyjaciel. Ponieważ nabłonek płaski w fazie aktywności reaguje atrofią i mikroowrzodzeniem, sama opryszczka pojawia się już wtedy, gdy rozwiążemy konflikt, bo wcześniejsza zmiana tkanki naprawia się w stanie zapalnym.
Częste opryszczki mówią zatem o tęsknocie za pocałunkiem, seksem, bliskością. I znów drobna uwaga: nie każda osoba zareaguje w ten sam sposób na ten rodzaj braku. Jednak osoby, u których taki program zainstalował się w dzieciństwie, zostanie w takich okolicznościach szybciej aktywowany.
Czy jesteś drugim wilkiem?
Jeśli w dzieciństwie częściej się w domu milczało, niż mówiło, to możemy mieć problem również z paradontozą (konflikt: mówię po nic, nikt mnie nie słucha, moja słowa nie mają znaczenia), ale także ze stawem skroniowo żuchwowym i z całym aparatem mowy.
– Jako nastolatek trafiłem do szpitala i dostałem diagnozę: mononukleoza zakaźna – opowiada Bartek – Dziś rozumiem, dlaczego. Zgodnie z nową wiedzą biologiczną, osoby, które zostały dotknięte mononukleozą musiały doznać uczucia: jestem samotny w mojej rodzinie. Dokładnie tak było – kontynuuje – W szpitalu poznałem chłopaka, który miał historię podobną do mojej, tyle że on trafił czasowo do domu dziecka, bo u niego dodatkowo był alkohol i przemoc. U mnie nie, byłem szczęściarzem – uśmiecha się, już z dystansem.
Bartek dziś jest dorosły, ale wciąż ma problem ze znalezieniem partnerki. W jego sekretnym umyśle został bowiem zapisany program: stworzenie gniazda rodzinnego jest niemożliwe.
W pozostałych, 7 innych tradiach programują się inne zachowania i możliwe choroby. Choćby na przykład problem z przedwczesnym wytryskiem. Kto się z tym boryka? Mężczyźni, którzy mieli dominującego ojca. Rodzina jest bowiem jak stado, wataha. Tu przywódcą jest tylko jeden wilk. Jeżeli mężczyzna – ojciec – nie uzna swego syna za godnego następcę, ten może mieć w przyszłości powyższe problemy. Zawsze będzie „drugim wilkiem”, czyli tym, który nie ma prawa do samic, a zatem musi szybko zrobić co trzeba, by uciec z podkulonym ogonem.
Tak działa biologia, czy tego chcemy, czy nie. Dobrze poznać jej prawa, by nie ciągnąć niepotrzebnych programów, uwolnić i je żyć po swojemu.
Świadomie.
Sonia Ross, konsultantka Biologiki, certyfikowana terapeutka Totalnej Biologii/ Recall Healing.
soniaross21@gmail.com