Chciałabym podzielić się z Wami moimi przeżyciami, przemyśleniami i emocjami jakie towarzyszyły mi przez ostatni miesiąc, a konkretnie od czasu kiedy stwierdziłam – jadę na warsztaty do Gabrielni. Chcę opisać moje doświadczenie, ponieważ jeszcze do niedawna należałam do tych osób, które sceptycznie podchodzą do nowych pomysłów i generalnie nie parają się pogłębianiem wiedzy ezoterycznej. Należałam nawet do tych osób, którzy nie wiedzą że jeszcze tak wiele można odkryć i poczuć swoim wnętrzem.
Często nie z własnej woli ludzie są zamknięci w swojej „szklanej bańce”, w której niepewnie stąpają po świecie w ciągłej obawie, że jeden zbyt gwałtowny lub nieprzewidziany ruch może sprawić, że bańka stłucze się, a oni zostaną narażeni na bezpośredni kontakt z całym złem świata i wszystkimi negatywnymi wpływami środowiska. Ludzie ci nie mają pojęcia- tak samo jak i ja do niedawna go nie miałam – jak wiele oferuje nam ŻYCIE. Jakie ono może być piękne, głębokie, nieprzewidywalne, ale również w pięknym tego słowa znaczeniu. I jak PRAWDZIWE może ono być. Nie zdawałam sobie sprawy ile masek codziennie na siebie zakładałam, jak bardzo udawałam przed innymi ludźmi kogoś, kim nie jestem. Do tego stopnia, że zaczęłam udawać kogoś innego sama przed sobą!
Przestałam nawet zwracać już uwagę na to, jak bardzo opinia innych ludzi na mój temat, ich spojrzenia i komentarze wpływają na to, kim jestem. Jak moje narzekanie wpływa na całokształt mojej osoby, na relacje z innymi ludźmi. Sama stworzyłam sobie moją szklaną bańkę i się w niej zamknęłam. Było mi źle. Coś mi nie pasowało, a nie wiedziałam co. Nie wiedziałam co było powodem mojego częstego znużenia, chęci odosobnienia, ogólnej dezorientacji. Aż do czasu, kiedy znalazłam informację o warsztatach w Gabrielni.
Jechałam tam z mieszanymi uczuciami. Od „Że co, niby rytuał ściągania blokad nagle sprawi że spojrzę na świat innymi oczami? Że moje myślenie będzie inne?” do „Jejku, ile tutaj cudownych osób, jaka niesamowita energia miejsca. Czuję że to jest coś, w co chcę wejść”.
Z jednej strony przeżyłam tam bardzo mocne wewnętrzne podróże, podróże do mojego najgłębszego Ja, gdzie tak naprawdę pierwszy raz od niepamiętnych czasów poczułam się Sobą. Poczułam swoje wnętrze, dotknęłam mojej Duszy. Przypomniałam sobie, kim tak na serio jestem. Z drugiej strony pojawiła się refleksja: „No dobra, ale co dalej? Wizje wizjami, ale właściwie nic się nie zmieniło”. Postanowiłam dać temu prowadzić się własnym rytmem, zakładając ostatecznie że owszem, bardziej skupię się na czuciu i intuicji, trochę spróbuję sama „poczarować”, będę wypijać wszystko z intencją itp. itd… Zobaczymy, gdzie mnie to wszystko doprowadzi.
Kochani! Niedawno pożegnaliśmy pełnię w Baranie, która była zresztą moim zdaniem jedną z najsilniejszych w tym roku, dodatkowo podpisana energią zmiany, energią dzikości, szczerości i prawdy. Odczułam ją jako podsumowanie. Podsumowanie nowej siebie. Podsumowanie życia „przed” i rozpoczęcie życia „po”. I tak minął miesiąc od poprzedniej pełni, którą obserwowałam z Gabrielniowej ziemi. Od pełni, która zapoczątkowała moje nowe życie. I powiem Wam, że NIGDY nie przypuszczałam, że tak bardzo mogę się zmienić, że życie może być tak piękne i pełne, że tyle nowego mogę poczuć po raz pierwszy, że tyle mogę się nauczyć o sobie. Oto co zmieniło się w mojej rzeczywistości i we mnie w przeciągu miesiąca…
Postrzeganie ludzi
Analizując wiedzę zdobytą podczas warsztatów i jednocześnie przyglądając się światu dookoła mnie, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę (eureka!) nie jestem sama z moimi dylematami. Wszyscy czegoś szukamy. I większość z nas chowa się również pod maskami pozorów. Niby każdy to wie, niby i ja to wiedziałam, jednak teraz spojrzałam na to zupełnie inaczej. I tu chcę dodać, że po większość z rzeczy, które odkryłam w sobie i poczułam wnętrzem, nie musiałam sięgać. To stało się samoistnie, zaczęłam rzeczywiście inaczej postrzegać. I tak ludzie, którzy denerwowali mnie i sprawiali, że gotowałam się w środku, teraz stali się w moich oczach po prostu biedni. Nauczyłam się patrzeć na ludzi z nieco większą pobłażliwością, zauważyłam, że bardzo nie lubiłam być oceniania, a sama oceniałam innych. Nie lubiłam docinek, czy też plotek pod moim adresem, a samej przecież nie raz zdarzało mi się DOWARTOŚCIOWAĆ (już nie boję się użyć tego słowa) podsumowując innych. I to po prostu odeszło, już tego nie ma. Nie wiem jak, ale nie ma. Magia?
Opinia innych
Idąc tropem zmiany postrzegania innych osób, naturalne stało się nagle to, że opinia innych już mnie nie razi. Że nie robię rzeczy pod publikę, co kiedyś często mi się zdarzało. Że mam gdzieś zdanie innych na temat mojego zachowania i ubioru. Że zrobiłam się bardziej pewna siebie, co niektórym nie pasowało. Że mam swoje zdanie i będę je wyrażać, a nie chować się w kąt w obawie co powiedzą inni. I powiem Wam, że to jest NIESAMOWITE uczucie, wyjść spod własnego klosza. Nie da się tego opisać słowami, trzeba tego po prostu doświadczyć, to naprawdę jest magiczne uczucie.
Jeśli chcecie wziąć udział w kolejnej edycji naszych warsztatów w Gabrielni, więcej informacji na ich temat znajdziecie tutaj: www.facebook.com/events/2003771929727895/
Relacje z bliskimi
Skoro już otwarcie zaczęłam pokazywać kim NAPRAWDĘ jestem, a raczej przestałam to ukrywać, oczyściłam również moje relacje z bliskimi osobami. Niektórzy byli naprawdę zdumieni. Okazało się, że przez to, jak sama udawałam kogoś, kim nie jestem, inni naprawdę nie wiedzieli jaka jestem. Żyli w przekonaniu że jestem taka, jaką się pokazuję.(Nadążacie?). Kiedy jednak zobaczyli moje prawdziwe Ja, rozmowa z nimi zaczęła zupełnie inaczej wyglądać. Poczułam, że jest szczera i prawdziwa, a nie udawana. Myślę że to dwustronne odczucie.
Odnalezienie prawdziwej siebie
To chyba najtrudniejszy fragment do opisania, ponieważ uczucie odnalezienia tożsamości swojej Duszy i poznania jej nie sposób wyrazić słowami. To takie uczucie jakbyśmy całe życie mieli gdzieś w swoim ciele Przyjaciela, coś jakby było w nas centrum najpotężniejszej Miłości, Jasności i Światła, jakie tylko istnieje w świecie i nagle dowiadujesz się o jego istnieniu. I do tego zaprzyjaźniasz się z tym, poznajesz, uczysz się o tym. To dosłownie tak, jakby nasza cielesna powłoka zetknęła się z najbardziej wewnętrzną i czystą formą samego siebie. Mogę to nawet porównać do ponownego narodzenia się, ponieważ odkrywamy w sobie coś tak absolutnie boskiego, jak dziecko, które dopiero przyszło na świat. Wiem teraz jaka jestem. Wiem o czym jestem. Zaczęłam słuchać swojego wewnętrznego głosu – intuicji. Zaczęłam CZUĆ co lubię, a czego nie. Kieruję się swoim wnętrzem. I nie pozwolę nikomu i niczemu tego we mnie zgubić. Nawet już się nie da, bo jest to tak silne i piękne uczucie, że niemożliwe jest, by dało się o nim zapomnieć.
WOLNOŚĆ/DZIKOŚĆ/NATURA
Kiedy doświadczyłam wszystkiego, co opisałam powyżej, poczułam co to znaczy być wolną. Jakie to uczucie, kiedy Twoja dusza i wnętrze jest wolne od jakichkolwiek schematów czy programów myślowych. Co znaczy powiedzenie „ wolny duchem”. Kiedyś nawet bym nie pomyślała, jak bardzo ta wolność różni się od pseudo wolności, którą znałam. Wolna od jakichkolwiek ograniczeń, odnalazłam tożsamość mojej Duszy, która od zawsze była związana z nieokiełznaniem, dzikością, szamanizmem i naturą. Zaczęłam to czuć na co dzień. Zaczęłam więcej spacerować po lesie. Okazało się, że rośliny często dają mi znaki, pojawiając się nagle w moim życiu. Zaczęłam wsłuchiwać się w ducha Ziemi, w szum roślin, zaczęłam również bardziej czuć zwierzęta. To ostatnie jest dla mnie szczególnie odkrywcze, ponieważ właściwie od zawsze mam kontakt z końmi i innymi zwierzętami, jednak teraz przebywanie z nimi nabiera zupełnie innej jakości. Nadal jestem tym zdumiona i zafascynowana.
Kochani. Minął miesiąc, a ja czuję się jakbym zrzuciła z siebie jakąś ciężką powłokę, która narastała całe życie. Podchodzę teraz nieco inaczej do niego, jestem szczęśliwa, i cały czas odkrywam nowe rzeczy i uczę się o nowej sobie z dnia na dzień. Jestem ogromnie wdzięczna, że mój los postanowił jednak zahaczyć o Gabrielnię i trochę mnie życiowo naprostować. To absolutnie najbardziej magiczne i piękne doświadczenie jakie w życiu przeżyłam. Teraz wiem, i nie potrzebuję żadnych dowodów: magia istnieje i jest w każdym z nas. Tylko trzeba pozwolić jej w nas rozbłysnąć.
Martyna Świerk
PS. Całą energię, którą wytworzy ten artykuł w świecie, dedykuję na to, aby każdy człowiek, który jest w jakiś sposób zagubiony lub ograniczany, odnalazł drogę do swojego wnętrza i poczuł w sobie Boskie Światło, którym jest.