Dwaj wędrowcy przemierzali świat. Zaglądali do różnych domostw, poznawali różnych ludzi, zgłębiali tajniki szczęścia i nieszczęścia ludzkiego, spotykali się z różnymi zachowaniami i doświadczali różnych emocji. Z pozoru byli bardzo zwyczajni, niczym nie wyróżniali się z tłumu. Tacy ani starzy, ani młodzi, ubrani skromnie, ale schludnie, wyglądali bardziej na biednych niż na bogatych. Nikt z ludzi, do których trafiali, nie widział w nich nikogo szczególnego. A byli Aniołami. Anioły czasami nie mają pięknych, świetlistych skrzydeł, nie bije od nich świetlisty blask, czasami pokazują nam się jako niedoskonałe istoty. Bywają grube, mają zeza albo szparę miedzy zębami, są fizycznie niedoskonale, bo wnętrze mają perfekcyjne, świetliste i pełne miłości.
Nasi wędrujący Aniołowie zeszli na ziemię. Starszy z nich chciał pokazać młodemu jak zachowują się ludzie, jak reagują w pewnych sytuacjach, czego może się spodziewać podczas swojej służby i że nie jest ona łatwa.
Pewnego dnia anielscy wędrowcy zapukali do drzwi bardzo bogatego domu i poprosili o nocleg i coś do jedzenia. Gospodarz podał im lichy posiłek i mimo, że posiadał piękne pokoje gościnne, kazał im pójść spać do piwnicy. Kiedy ścielili sobie posłanie, starszy z Aniołów zauważył dziurę w ścianie. Zanim udał się na spoczynek, z wielką starannością załatał dziurę. Młodszy Anioł tylko pokiwał głową ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział.
Rano podziękowali za gościnę i ruszyli w dalszą drogę. Wędrowali cały dzień, a kiedy słońce już zachodziło, zapukali znowu do pewnego domu, prosząc o nocleg i kawałek chleba. Tym razem dom był bardzo biedny. Gospodarze z radością przyjęli wędrowców pod swój dach. Podzieli się skromniutkim posiłkiem i oddali im własne posłania, a sami poszli spać do obórki. Rankiem Aniołowie zastali swoich gospodarzy w rozpaczy. Okazało się, że w nocy padła im jedyna krowa – żywicielka. I znowu pokiwał głową młodszy z Aniołów. Mocno się zasmucił, ale nic nie powiedział. Czas było ruszać w drogę, więc pobłogosławili gospodarzom, podziękowali za ich dobroć i poszli dalej. Długo szli w milczeniu, ale w końcu młodszy Anioł nie wytrzymał i odezwał się wzburzony.
– Wybacz mój Nauczycielu, ale nie rozumiem. Chyba popełniłeś błąd. Bogaty gospodarz był gburowaty, skąpy i nie zależało mu na czynieniu dobra, a Ty mu jeszcze pomogłeś, bo naprawiłeś dziurę w ścianie piwnicy. Biedni gospodarze byli za to dobrymi ludźmi, podzielili się z nami wszystkim, co mieli, byli serdeczni. A Ty pozwoliłeś, żeby zdechła im jedyna krowa. Teraz ich los będzie jeszcze bardziej ciężki. Jak mogłeś tak się pomylić. Wszak jesteś mądry, mądrością boską.
Starszy Anioł tylko się uśmiechnął…
– Nie wszystko jest takie, jakim to postrzegamy. Jakim nam się wydaje – odrzekł.
Młody Anioł nadal nie rozumiał….
– Zaraz Ci to wyjaśnię – kontynuował starszy Anioł. – Kiedy zobaczyłem dziurę w ścianie piwnicy bogatego gospodarza, zauważyłem, że jest tam ukryty skarb. Ponieważ gospodarz był już bogaty, a na dodatek był złym człowiekiem, nie zasługiwał na to żeby ten skarb znaleźć. Dlatego załatałem dziurę. To była dla niego kara. Chociaż Ty postrzegałeś to jako nagrodę i łaskę.
Młody Anioł pokiwał głową na znak, że zrozumiał…
– Biedni gospodarze okazali się wspaniałymi ludźmi, z radością nas ugościli i dostali za to nagrodę – mówił dalej starszy Anioł.
– Nagrodę – zdziwił się młody Anioł. – A jakaż to nagroda, że padła im jedyna krowina?
Nauczyciel znowu się uśmiechnął…
– W nocy do naszych dobrych gospodarzy przyszedł Anioł Śmierci. Przyszedł zabrać żonę naszego gospodarza. Długo z nim rozmawiałem, opowiedziałam jakimi dobrymi ludźmi są. Zaproponowałem, żeby zabrał krowę zamiast żony gospodarza. Zgodził się, bo to mądry, doświadczony, stary Anioł.
Srebrny talizman Skrzydła Anielskie
– Wielka jest Twoja mądrość, Nauczycielu. Mnie przyjdzie się jeszcze długo uczyć – odezwał się wreszcie młodszy z Aniołów i westchnął.
– Masz już tę mądrość w sobie. Tylko na chwilę o niej zapomniałeś. Chciałem Ci pokazać jak to widzą ludzie na Ziemi. Ludzie, nawet jeśli mają wiarę, brakuje im zaufania w to, że wszystko, co im się przydarza, ma głęboki sens i dzieje się dla ich najwyższego dobra. Zawsze tak jest. Ten kto odkryje tę mądrość, będzie miał lepsze, spokojniejsze życie. Zobaczy szklankę zawsze do połowy pełną, łatwiej pokona zawieruchy swojego życia, szybciej zobaczy słońce w codzienności i tęczę.
Marlena Pietruszka