Są takie ziółka, które kupimy bez problemu w zielarni, czy aptece, w suszu lub preparatach i ich jakość nie budzi zastrzeżeń. Są też takie, które – choć powszechnie rosną w naszym otoczeniu, mają potwierdzone właściwości lecznicze i w handlu są dostępne – lepiej zbierać samemu. Dlaczego? Ano dlatego, że zbierane w ilościach masowych, często bywają przy suszeniu przegrzewane, przez co tracą swoje cenne właściwości. Taki los często spotyka bluszczyk kurdybanek, znany też z nazw ludowych jako kurdyban, kudroń czy… kocimorda.
Jest tak pospolity, że trudno go nie spotkać nawet w wielkim mieście, na byle skwerku czy trawniku. Przez większą część roku nie rzuca się specjalnie w oczy, ale wiosną, kiedy nasze oczy spragnione są kolorów, a młoda trawa ledwie wypełzła spod ziemi, rzucają się w oczy jego drobne, fioletowo-niebieskie, albo fioletowo-różowe kwiaty. Tak, potrafi kwitnąć w różnych odcieniach fioletu, potrafi mieć różne odcienie liści, czasem soczyście zielonych, czasem nasyconych czerwienią. Ba! Potrafi mieć zupełnie różny pokrój – od lichej, płożącej się krzewinki, po wystrzelające w górę na 30 cm pędy. Porównajcie tylko zdjęcia i ryciny w Internecie! Zdziwicie się, że jedna roślina może wyglądać tak bardzo różnie. Jedna rzecz rzuca się w oczy – jego listki wyglądają trochę, jakby były wytłoczone z cienkiej skórki, stąd polska nazwa „kurdybanek”. Rozmaity wygląd przybiera w odpowiedzi na rozmaite warunki glebowe, wilgotność podłoża i stopień nasłonecznienia. W zasadzie lubi gleby bogate w azot i dobrze nasłonecznione, więc tam właśnie znajdziemy okazy o największym stężeniu substancji leczniczych i tam najlepiej go zbierać. Wtedy będzie miał bardziej zwarty pokrój, liście i pędy będą krótsze, sztywniejsze, często przebarwione w odcieniach bordo i fioletu.
Złota zasada zielarska mówi, że jeśli zbierasz jakiekolwiek ziółko, starasz się poruszać po jego terenie ostrożnie i zostawiasz nietknięte co najmniej 1/3 stanowiska, co umożliwi roślinom odtworzenie w następnych sezonach, ale bluszczyk jest tak pospolity i tak znakomicie sobie radzi z odtwarzaniem stanowisk, w dodatku tak bezczelnie rozrasta się nieproszony w ogrodowych uprawach, czy nawet – zawleczony przez nas przypadkiem – w przydomowych szklarniach, że nie musimy się tak bardzo przejmować ochroną stanowisk. W ogródkach najczęściej traktujemy go jako chwast. Osobiście nie lubię określenia „chwast”, bo większość roślin, które uznajemy za chwasty w uprawach monokulturowych, to w naturalnych ekosystemach ważni członkowie roślinnych społeczności, którzy pełnią w nich ważne funkcje, ale w przypadku bluszczyku i paru innych moich roślinnych przyjaciół ten epitet czasem ciśnie się na usta.
Na wątrobę i reumatyzm
Rośnie sobie ten bluszczyk wszędzie. Możemy go swobodnie zbierać, ale co on nam takiego daje?
Jako roślina lecznicza znany jest od niepamiętnych czasów, wymieniany np. przez św. Hildegardę z Bingen, jako ziele pomocne w kąpielach znoszących bóle reumatyczne. Obecnie używa się tego ziela z uwagi na jego silne właściwości przeciwzapalne i odtruwające. Hildegarda wprawdzie polecała go używać do kąpieli przeciwreumatycznych, jednak biorąc pod uwagę jego właściwości przeciwzapalne i odtruwające, regenerujące miąższ wątroby – coś jest na rzeczy. Wiadomo nie od dziś, że choroby artretyczne mają podłoże w nieprawidłowej przemianie materii i wadliwej pracy wątroby, która nie radzi sobie z nadmiarem toksyn. Kurdybanek poprawia przepływ żółci i zapobiega tworzeniu kamieni żółciowych, działa przeciwzapalnie na błony przewodu pokarmowego, wspomaga pracę trzustki, pomaga usuwać szkodliwe produkty przemiany materii. Skład substancji czynnych w bluszczyku jest tak zróżnicowany, że można go stosować w bardzo różnych dolegliwościach: w naparach jako środek wykrztuśny przy mokrym kaszlu, jako środek immunostymulujący (wspomaga tworzenie białych krwinek), działający osłonnie i leczniczo na miąższ wątroby, wzmacniający pracę serca (i przyśpieszający tętno). Popijanie bluszczykowej herbatki pomoże ustrzec się przed infekcjami. Nadaje się też bluszczyk do zastosowań zewnętrznych, w wyciągach alkoholowych, albo jako świeży sok, do potraktowania nim wyprysków, np. trądzikowych. Ma tak wiele różnych dobroczynnych właściwości, że kiedyś zasłużenie był jednym z ważniejszych ziół w domowych apteczkach. Słowem – bardzo wszechstronne ziółko, coś, co warto mieć w swojej domowej apteczce, ale nie tylko.
Można je stosować w postaci naparów: samego albo w towarzystwie innych ziół o podobnym działaniu. Można sporządzać z niego wyciągi alkoholowe (intrakty i nalewki), syropy na kaszel, można macerować go w occie (żywym, domowej roboty), można też go jeść na surowo. Świeże ziele bluszczyku jest silnie aromatyczne i nadaje się do wiosennych, ziołowych sałatek. Smak ma gorzkawy, lekko pikantny, dawniej na wsiach bywał stosowany wszędzie, gdzie dziś używamy natki pietruszki. Sałatka, np. z bluszczyku, młodych listków mniszka lekarskiego i świeżej pokrzywy, doprawiona oliwą, sokiem z cytryny i przyprawiona wg naszych upodobań na pewno wzbogaci nasze menu z korzyścią dla zdrowia. Można go też dodawać do zup (zielona zupa jarzynowa z kurdybankiem to ciekawa propozycja na wiosenny obiad). Można też dodawać go do domowego makaronu i wszędzie, gdziekolwiek podpowie nam kulinarna fantazja.
Jeden z dziewięciu cudownych ziół
W magii kurdybanek ma także długą, bogatą tradycję. Od wieków bluszczyk jest używany do ochrony przed złymi siłami. Należał zawsze do dziewięciu cudownych ziół (w tradycji angielskiej dziewięć cudownych gałązek) chroniących przed wszelkimi nieszczęściami i chorobami. Suszone ziele kurdybanka noszono w tym celu w woreczku na piersiach. Uważano także, że wianek spleciony ze świeżego ziela, założony na głowę, wspomaga zdolności wieszcze.
Zbierajmy więc ziele bluszczyku. Ale jak? Całe ziele, czyli łodyżkę z liśćmi i kwiatami. Część podziemna w zasadzie nas nie interesuje, co więcej, rozłogi i korzonki zostawione w ziemi prędko odbiją nowymi pędami. Kiedy zbierać? Kiedy tylko zacznie kwitnąć, co łatwo da się zauważyć. Trzeba tylko uważnie patrzeć, co się zbiera, bo to niewielkie ziółko często lubi rosnąć w towarzystwie innych, podobnych z wyglądu przyjaciół, na przykład jasnoty purpurowej albo głowienki pospolitej. Niby różnią się te roślinki pokrojem, kształtem liści i wyglądem kwiatów, ale są drobne, często rosną razem i dłubiąc paluchami w poszyciu, zdarzyć się może pomyłka. Czy to wielkie nieszczęście? Nie bardzo, jeśli zamierzamy użyć ziół do picia w oczyszczających herbatkach, te akurat będą działały synergicznie, czyli nawzajem wspierały i wzmacniały swoje działanie. Jednak jeśli chcemy zebrać kurdybanek w celach magicznych, będzie nam zależało na tym, żeby zebrać tylko jego.
Ewa Mirowska
Literatura uzupełniająca:
- Aleksander Ożarowski, Wacław Jaroniewski. Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie, 1987, Warszawa, wyd. PZWL
- http://www.herbiness.com/zapomniana-przyprawa-bluszczyk-kurdybanek/
- www.rozanski.li