Kto by pomyślał, że „metody terapeutyczne dla przyszłości” wywodzą się z drugiej połowy dziewiętnastego wieku.
W moich lekturach antropozoficznych natrafiłam na siedem technik:
- Iscador z jemioły
- Bioceramika
- Audiometr A. Tomatisa
- Gaz Browna
- Dziewięć wzorców rezonansu wody
- Tony sygnalne
- Muzyka sfer
Wcześniej warto naświetlić ważne aspekty, które doprowadziły do zaistnienia tych terapii, aby w pełni zrozumieć holistyczne podstawy „dziania się” tych procesów.
Żyjemy w rzeczywistości, w której dokonuje się zmiana w ludzkiej świadomości. Coraz więcej osób zwraca się ku medycynie naturalnej oraz terapiom całościowym. W czasach totalnej, postępującej degradacji środowiska, istoty przebudzone poszukują niekonwencjonalnego podejścia do konwencjonalnej medycyny i nauki.
Szkoda tylko, że większość naukowców i lekarzy mainstreamowych zatrzymuje się na pewnym progu, którego nie potrafią mentalnie przekroczyć. Nie dostrzegają tajemnicy samego życia przez co kręcą się wyłącznie wokół skompromitowanego paradygmatu materialistycznego. Tym matriksowym zegarmistrzom dedykuję słowa Rudolfa Steinera :
„Życie to nie tylko to, co dzieje się tu na Ziemi. Źródłem wiedzy o życiu może być wiedza duchowa; zewnętrzna nauka nigdy nie będzie w stanie tego zgłębić.
Byłoby najdzikszą fantazją wierzyć, iż ktoś może przeniknąć prawa życia w taki sposób jak prawa fizyczne czy chemiczne. Pozostaje to w sferze niemożliwych do osiągnięcia ideałów.
Na płaszczyźnie fizycznej nigdy nie da się uzyskać wiedzy o tym, czym jest życie. Ta dziedzina jest zastrzeżona dla wiedzy pozazmysłowej.”
Siły życia „wypływają” z przestrzeni fazowej (duchowej) i manifestują się w przestrzeni egzystencjalnej (fizycznej), dając tchnienie życia i ruch w najdrobniejszych przejawach procesu zwanego ewolucją. Więc Drodzy akademicy, przestańcie grzebać obsesyjnie w atomach i molekułach i przyjmijcie w końcu szerszą perspektywę! Tyle wstępu.
Pojawia się proste pytanie, jaka idea łączy całą różnorodność alternatywnych postaw wobec materialistycznego widzenia świata?
Taką ideą może być na przykład koncepcja samouzupełniającej się siły życiowej. Jest interesujące i zaskakujące, że proces nowego myślenia zainicjowali poeci i artyści z epoki późnego romantyzmu.
Na przykład William Blake (1757-1827) wprost zaatakował koncepcję atomistyczną Newtona, która jego zdaniem sprowadza świat do abstrakcyjnego i nieokreślonego systemu, gdzie nie ma już miejsca na humanizm. Blake zastąpił tę koncepcję poetyckim modelem świata jako organicznego, samo podtrzymującego się i wewnętrznie zróżnicowanego układu.
Ale jeszcze ciekawszy jest naukowy dorobek poety Goethego (1749-1832), który wyszedł poza czysto poetyckie modele. W swoim holistycznym myśleniu przyjął, że studiując z uwagą i bez założeń a priori, zjawiska same wyjawią mu w końcu tajemnice życia. Rozpoczął więc drobiazgowe i wnikliwe badania nad rozwojem morfologicznym roślin i zwierząt, które doprowadziły go do rewolucyjnej koncepcji: rozwój form organicznych przebiega zgodnie z prawami metamorfozy, przy czym ostatnie stadia tego rozwoju stanowią transformację poprzednich!
Goethe, przyjmując to fenomenologiczne podejście doszedł więc do nieredukcjonistycznej teorii naukowej i do biologii ewolucyjnej. Mówiąc trywialnie, Goethe odkrył działanie życia w roślinie. Ówczesny establishment naukowy oczywiście wyśmiał prace Goethego jako „pseudonaukowe”. Ale w naszych czasach pojawiły się argumenty matematyczne potwierdzające punkt widzenia poety.
I tu przechodzimy do matematyki, a dokładnie do geometrii projektywnej G. Adamsa (1894-1963), który porównał zgodność naukowej koncepcji świata przedstawionej przez Goethego z odkryciami właśnie geometrii projektywnej. Dodam, że Adams również uważał, iż nauka ze swoim materialistycznym monizmem nie nadaje się do opisu świata, dlatego też w swoich naukowych badaniach łączył rozmaite faktyczne ustalenia dotyczące rzeczywistości zewnętrznej z intensywnym przeżyciem subiektywnego doświadczenia.
W tym miejscu mam dylemat: czy dodać kilka zdań o znaczeniu nowej geometrii w badaniach antropozoficznych, czy raczej przejść do przedstawienia konkretnych terapii, których działanie jest wyjaśnione właśnie przez geometrię projektywną.
Zatrzymam się jednak na chwilę przy Adamsie i nowej geometrii.
Przypomnę, że geometria euklidesowa opisuje formy niezmienne i statyczne, a geometria projektywna jest opisem żywym i zmiennym, opisuje procesy przestrzenne w aspekcie dynamicznym, w stadium tworzenia się kształtów, wyłaniających się w procesach życiowych. Jednym słowem to, co Goethe opisywał jako prawa biegunowości i metamorfozy, Adams wyjaśnił matematycznie.
Matematyk sądził, że nowa geometria jest pomostem prowadzącym do zrozumienia czym jest nadprzestrzeń (wg hiperfizyki – przestrzeń fazowa), która tkwi u podstaw fizycznej przestrzeni ( wg hiperfizyki – przestrzeni egzystencjalnej) świata materialnego.
Adams w książce „Roślina między słońcem a ziemią”, którą napisał wspólnie z O.Whicher, stwierdza:
„Nowa geometria wykazuje znaczne podobieństwa do stylu myślenia wielkiego artysty i uczonego, Goethego. Zajmuje się ona jakościowymi aspektami matematyki, wiążącymi się z powstawaniem obrazów matematycznych, które są bliskie goetheanistycznemu spojrzeniu na przyrodę…”.
W geometrii projektywnej niepodzielną wartością jest płaszczyzna (nie punkt jak w geometrii Euklidesa). Jest ona podstawową jednostką, która wyłania się z głębi wszechświata i ma charakter sił kształtujących – organicznych i całościowych. Te siły „płaszczyznowe” określa się terminem „eteryczne”.
G.Adams napisał: „Te siły eteryczne to peryferyjne siły, idące ku nam z kosmosu… Dzięki koncepcjom geometrii projektywnej jesteśmy w stanie porzucić jednostronne podejście centryczne oraz otworzyć się duchowo na postrzeganie sił peryferyjnych i płaszczyznowe kształtowanie przestrzenne zjawisk naturalnych”.
Znakomitym przykładem takiego ujęcia jest proces potencjonowania, wykorzystywany przy produkcji wielu leków homeopatycznych i antropozoficznych. Potencjonowanie wymaga, aby substancja pierwotna – powiedzmy roślina lecznicza – została całkowicie rozpuszczona w czystym środowisku np. w wodzie. Proces rozpuszczania kontynuuje się tak długo, aż zaniknie jakikolwiek ślad tej pierwotnej substancji.
I teraz ważna konstatacja… Kiedy substancja materialna podlega rozpuszczaniu to zmniejszanie się i ubywanie jej ilości pozwala odpowiednim siłom eterycznym aktywniej wnikać w środowisko, w którym jest ona rozpuszczana. Miejsce ubywającej rozpuszczanej substancji zajmują w tym środowisku siły eteryczne!
Taki proces rozpuszczania, umożliwiający potencjonowanie, odbywa się nieustannie wewnątrz ludzkiego ciała, które jest przecież także częścią przyrody.
I jeszcze jedno ważne zdanie:
Siły eteryczne mają naturalne pokrewieństwo z powierzchniami płaszczyzn w materii organicznej. Im bardziej rozwinięte są te płaszczyzny, tym potężniejsze jest działanie.
To jest bardzo uproszczona osnowa działania terapii, które wymieniłam we wstępie.
Podam jeden przykład praktycznego zastosowania wiedzy o siłach eterycznych.
Mam na myśli zawirowania strumieni w tzw. flow forms. Te odpowiednio ukształtowane formy wymuszają rytmiczny przepływ strugi wodnej przez formę przypominającą ósemkę (lemniskatę).
Pozwala to na rozwiązanie problemu oczyszczania skażonej wody. Przepływ wody przez taką lemniskatę umożliwia bowiem wnikanie w wodę potężnych sił eterycznych. Poza tym flow forms mają dużą wartość estetyczną oraz terapeutyczną. Stosuje się je więc nie tylko w celach praktycznych i naukowych, ale i dla urozmaicenia krajobrazu. Takie urządzenia mogą uzdrawiać świat ludzi i świat przyrody. I pamiętajmy, że te siły formujące przenikają ku nam z duchowych regionów wszechświata!
Może cię również zainteresować artykuł: Psylocybina – drzwi percepcji na talerzu
A oto kilka przykładów terapii antropozoficznych.
Iscador z jemioły, który leczy choroby nowotworowe, opracowany przez R.Steinera
Iscador jest preparatem uzyskiwanym z jemioły i jest od wielu lat lekiem dopuszczonym do sprzedaży w Polsce. Naukowe badania antropozofów wykazują, że jemioła zachowała pewną niewinność astralną i jest przesiąknięta wszelkimi cechami kosmicznymi, które są doskonałym andidotum na raka. Dlaczego? Rak jest chorobą powstającą wówczas, gdy eter życia rozwija się w komórkach zbyt energicznie bez towarzyszących temu kształtujących sił kosmicznych. Ta szczególna aktywność eteru życia sprawia, że „przenika on w materię”, co bez należytej osłony sił kształtujących prowadzi do niekontrolowanego namnażania się komórek przy równoczesnym nie respektowaniu zasady „formy”.
Zainteresowanych szczegółami tego tematu odsyłam do licznych opracowań R.Steinera, w tym do „Wiedzy tajemnej w zarysie”.
Bioceramika
Około trzy tysiące lat temu japońscy wieśniacy nosili wodę do picia w naczyniach ze specjalnej glinki. Nikt nie wiedział, jak to się dzieje, że woda w tych naczyniach pozostawała świeża znacznie dłużej niż przechowywana w naczyniach ze zwykłej gliny.
Już w XX wieku japoński specjalista Mori postanowił odtworzyć tę glinkę, wykorzystując skorupy Jyomon-Doki, które znalazł w japońskim Muzeum Historii Naturalnej. Doskonalenie procesu jej wypalania zabrało mu ponad dwadzieścia lat, a końcowy efekt nazwał prosto i elegancko: bioceramika.
Natychmiast japońskie ministerstwo rolnictwa i rybołówstwa podjęło prace badawcze. Okazało się, że na polach ryżowych z systemem irygacyjnym z bioceramiki rośliny rosły mocniejsze i odporniejsze, ryby hodowane w stawach wyłożonych bioceramiką były większe i zdrowe. Zauważono również, że jeśli tłuszcze do smażenia sporządzano w naczyniach bioceramicznych, to znacznie dłużej zachowywały świeżość. Ale największe zdziwienie było wówczas, gdy po wyłożeniu ścian publicznych basenów (w Japonii) zaobserwowano tworzące się w wodzie dziwne wiry. Rejestracja filmowa i badania pozwoliły określić tę wodę jako „wodę w stanie zarodkowym”. Takie zawirowania „pustej przestrzeni” pokazują naocznie proces tworzenia się materii.
Dalsze badania wykazały, że działanie bioceramiki nie jest związane z promieniowaniem atomowym oraz nie da się go w żaden sposób wyjaśnić na gruncie nauki materialistycznej.
Audiometr A. Tomatisa
Francuski elektronik A. Tomatis skonstruował audiometr pozwalający stwierdzić, że istnieje coś w rodzaju zjawiska asymilacji słuchowej, która warunkuje ekspresję wokalną albo muzyczną. Jednym słowem powstała terapia, która pozwala ludziom odzyskać „utracony” rezonans, Muzykę Sfer i powrócić do brzmień jakie ludzie słyszeli na samym początku ewolucji Ziemi.
W Anglii w Emerson College w Forest Row – wdrożono niesamowity projekt nazwany Tonalis. Miał on uzmysłowić ludziom głęboką moc, jaka kryje się w muzyce: „To, co się nam przypomina, nie pochodzi z naszej indywidualnej przeszłości, jest raczej czymś z naszego niewinnego dzieciństwa – świadomością świata archetypowych form i obrazów, mundus imaginalis”.
Gaz Browna
Australijczyk Yull Brown odkrył, jak to się dzieje, że woda „po rozbiciu na dwa swoje pierwiastki składowe, może powrócić do stanu gazowego” i jako składniki gazowe, wodór i tlen, może płonąć bezpiecznie bez ryzyka eksplozji, co do tej pory uznawano za niemożliwe.
Nie będę rozpisywać się o chemicznej stronie tego wynalazku, ale wspomnę, że gaz Browna (tak się teraz go powszechnie nazywa) jest stabilny i pozwolił okiełznać „wolną” moc ciśnienia atmosferycznego. Wiąże się to z implozywną naturą tego gazu. Zacytuję amerykańskich recenzentów, aby nie popełnić nieścisłości w opisie:
„W wypełnionej gazem i szczelnie zapieczętowanej rurze o długości 18,6 cala następuje implozja, a powstała w jej wyniku woda zajmuje jedną setną cala długości rury, całą zaś resztę rury o długości 18,59 cala stanowi próżnia. Dzięki natychmiastowemu wytworzeniu się wysokiej próżni, co uzyskuje się z taką łatwością przez proste zapalenie gazu Browna, otwierają się drzwi do wykorzystania ciśnienia atmosferycznego jako źródła energii”.
Dla mnie szokującym wnioskiem jest to, że temperatura takiego płomienia zmienia się w zależności od palącego się materiału, ponieważ nie tworzy się on – jak normalny płomień – w rezultacie szeregu następujących po sobie wybuchów lecz w wyniku szeregu implozji. Co ciekawe prawdopodobnie płomień powstający w gazie Browna ma wiele wspólnego z naturą płonącej powierzchni Słońca, które – podaję to za G. Blattmanem („Słońce-dawne misteria i współczesna fizyka”) – wcale nie jest ciałem lecz skupiskiem plazmy – przy czym termin plazma oznacza tu stan niematerialny!
Muszę tu wtrącić dygresję. Już Steiner przejawiał „intuicję”, że wnętrze Słońca stanowi ogromny wir, wokół którego w kosmicznym tańcu krążą planety, a środek Słońca to niewypełniona żadną substancją pusta dziura, bardziej nawet pusta od próżni, po prostu przestrzeń negatywna, czyli nadprzestrzeń. A zatem Słońce byłoby granicą między materią a duchem!
Wracając do gazu Browna; znaczenie tego odkrycia lakonicznie określili dwaj japońscy uczeni, profesor fizyki i profesor chemii z International Christian University w Tokio, którzy zwracając się do Browna powiedzieli: „Podejrzewamy, że być może odkrył pan sposób otrzymywania oryginalnych form atomów wodoru i tlenu w ich stanie atomowym (H i O), dzięki czemu można uniknąć straty energii w postaci molekularnej, a równocześnie rozwiązał pan problem przechowywania dość znacznych ilości wysoce wybuchowego gazu w postaci molekularnej”.
Dziewięć wzorców rezonansu wody
Wiedza, którą sygnalizuję w tekście, jest dorobkiem nauki duchowej – antropozofii. To ona jako pierwsza przedstawiła zapis, iż istnieje pewien bliski związek między wodą a negatywnymi siłami eterycznymi z kosmosu. Ogromny postęp w tej dziedzinie wykazali Maria Felsenreich i Genot Grafer.
Badacze w swych pracach jednoznacznie konstatują, że w wodzie zachowującej zdrowy, naturalny stan można rozpoznać i wyczuć za pomocą różdżki dziewięć wyraźnych układów rezonansowych.
Przemiana tych układów rezonansowych prowadzi do zagospodarowania odpowiednich pól informacyjnych, które wchodzą w związki z poszczególnymi pierwiastkami chemicznymi, funkcjami życiowymi oraz wzorcami magnetycznymi.
Pola te są z kolei przyswajane przez organizmy żywe w trakcie rozbudowy ich tkanek.
Można powiedzieć, że całe życie na Ziemi, wraz z wodą, która jest jego głównym składnikiem i elementem transportowym, stanowi swoistą macierz przekształceń dla promieniowania energetycznego z kosmosu i z samej Ziemi.
Te ustalenia antropozoficzne potwierdzają badania i osiągnięcia profesora Emoto. Dodam tylko, że z Marią Felsenreich ściśle współpracował Alan Hall z Livewater Trust w Gloucester, prowadząc w tej dziedzinie ekscytujące i niezwykle sumiennie zaprojektowane własne badania. Jest to potężna wiedza do wykorzystania. Zainteresowanych tematem odsyłam do opracowań naukowych powyższych badaczy.
Kamertony emitujące uzdrawiające częstotliwośc
Tony sygnalne
Jest to fascynująca forma terapii dźwiękiem. Jak wiemy (od Pitagorasa, a wcześniej z tradycji atlanckiej) rezonanse można traktować jako szczególne przejawy Muzyki Sfer, a najwięcej danych praktycznych, terapeutycznych i naukowych z tej dziedziny znajdujemy współcześnie w dorobku badawczym Sharry Edwards.
Sharry ma nadzwyczajne zdolności, które uświadomiła sobie, gdy przeczytała o „tinnitus”, dolegliwości polegającej na uporczywym brzęczeniu w uszach. Rzeczywiście testy wykazały jej znakomity słuch, znacznie wykraczający poza normalnie słyszalny przez człowieka zakres od 20-20000Hz.
Gdy poproszono ją, aby zademonstrowała co słyszy, okazało się, że swoim głosem potrafi odtwarzać czyste dźwięki – fale sinusoidalne.
Ponieważ badacze uznali, że to jest niemożliwe, Sharry zgodziła się poddać bardzo drobiazgowym badaniom, aby ustalić co właściwie słyszy. Wyniki tych badań zaskoczyły wszystkich, albowiem okazało się, że nie tylko potrafi ona odtwarzać czyste dźwięki, ale także je artykułować ze zdumiewającą precyzją w dostępnym jej zakresie wokalnym.
Prowadzone w ciągu dwudziestu lat badania pozwoliły na wyciągnięcie zdumiewających wniosków. Otóż każda osoba odznacza się swoim odrębnym „tonem sygnalnym”. Taki ton jest specyficzny dla częstotliwości z jaką jego myśli emanują z układów życiowych, obejmujących stany fizyczne, duchowe i emocjonalne.
Te indywidualne częstotliwości to kombinacja kodu genetycznego, położenia geograficznego, funkcji mózgu i układu nerwowego, biochemii, emocji, budowy fizycznej człowieka i środowiska, w jakim żyje. Tony sygnalne wiążą się także z różnymi stanami fizjologicznymi oraz psychologicznymi. I teraz uwaga: również tony niereprezentowane wokalnie odpowiadają takim stanom fizjologicznym i psychologicznym. Okazuje się, że te „brakujące” tony sygnalne są odpowiednikiem dźwięków tradycyjnie wiążących się z poszczególnymi znakami astrologicznymi!
W czterdziestu procentach wypadków dźwięk danej osoby pokrywał się z tonem muzycznym, jaki można było przypisać tej osobie ze względu na jej znak astrologiczny. W czterdziestu procentach dźwięk ten odpowiadał tonowi muzycznemu, związanemu ze znakiem przeciwnym. W związku z tymi zależnościami przygotowano odpowiednią diatoniczną skalę muzyczną z uwzględnieniem kolejności planet w ułamkach ich najdalszej odległości od Słońca.
W częstotliwościach poniżej normalnego pasma słyszalności harmonika diatonicznej interwałowej skali muzycznej odpowiadała wzorcowi fal mózgowych. Dodam, że przy ustalaniu techniki podtrzymywania tonów sygnalnych istotne znaczenie miała dominacja którejś z półkul mózgowych. Najważniejsza idea tej terapii jest taka, że rodzaj dolegliwości fizycznych i stresy emocjonalne zależą od braku poszczególnych dźwięków i oktaw muzycznych.
„Skala muzyczna utworzona na podstawie ciężaru atomowego pierwiastków ludzkiego ciała ściśle odpowiada istniejącej już skali diatonicznej Keplera. Przy niższych oktawach jako podstawy emulacji wiązek fal mózgowych użyto skali muzycznej z wykorzystaniem ciężaru atomowego pierwiastków”.
Dzisiaj wzory częstotliwości oparte na dźwiękach sygnalnych okazują się przydatne przy takich schorzeniach jak rozedma płuc, podwyższone ciśnienie krwi, padaczka, stwardnienie rozsiane, depresja, bóle wstrząsowe, choroby oczu, uzależnienie od leków i schorzenia biochemiczne.
Na zakończenie podkreślę, że elektryczność ludzkiego ciała i energie elektromagnetyczne to, jak się zdaje, najważniejsze czynniki zmieniające dźwięki sygnalne istoty w stosunku do ich pierwotnych zakresów. I zależnie od indywidualnej podatności, podobny wpływ może wywierać skażona żywność oraz woda, emocje negatywne i oddziaływanie środowiska.
Do istotnych czynników należą też niedostosowanie geograficzne, nieodpowiedni partner i niezdrowe zwyczaje jak narkotyki i alkohol. Miejmy świadomość tych subtelnych korelacji, aby nasz indywidualny ton sygnalny był pełny.
Muzyka Sfer
Muzyka to wspomnienie rzeczywistości rajskiej – Muzyki Sfer. Wiosną i latem, w okresie bujnej wegetacji, budzi naszą uwagę rankiem i wieczorem śpiew ptaków. Czyż w tej ptasiej muzyce nie słychać rąbka tajemnicy procesu, na mocy którego dźwięki przenoszą z kosmosu siły kształtujące, niezbędne do jakościowego zróżnicowania życia?
Te siły kształtujące (opisane we wstępie tekstu), gromadzące się dzięki energii eteru, podnoszą się wraz z chórem ptactwa o poranku i powracają wieczorem, by skąpać wegetację w przenikniętej muzyką rosie.
W XV runie fińskiego eposu „Kalevala” bohater Lemminkainen zostaje zgładzony i posiekany na kawałki przez boga śmierci Tuoniego. Matka ratuje go i przywraca do życia. Prosi pszczołę, by przyniosła miód i wonny olejek z rosnących na łące kwiatów, traw i ziół. To jednak nie pomaga. Wówczas matka prowadzi syna „przez dziewięć jezior”, tam gdzie jest urocza wyspa, z której pszczoła przyniosła miód i olejek. Niestety syn nadal pozostaje martwy. Matka widząc, iż ziemska substancja nie jest w stanie przywrócić życia jej synowi, prosi pszczołę, by ta przyniosła jej jeszcze olejku i miodu z zaczarowanego lasu Stwórcy Jumala, gdzie znajdują się kosmiczne prawzory wszelkich sił uzdrawiających jakie można znaleźć na Ziemi.
Niestety i to zawodzi. Pszczoła musi więc wzlecieć przez Dziewięć Sfer Niebieskich do rzeczywistego źródła sił uzdrawiających. Po jej powrocie na Ziemię zdarza się cud. Martwe i posiekane ciało Lemmninkainena powraca do życia. Liczba „dziewięć” po „trzykroć” zmienia się w „siedem”. Pszczoła musi odbyć „trzy” wyprawy, tak by „dziewięć” dźwięków pochodzących z „dziewięciu” sfer niebieskich zamieniło się w nuty na skali muzycznej, które dopełniają procesu zapoczątkowanego w „dziewięciu”sferach niebieskich. Dzięki temu Muzyka Sfer wnika w płynną sferę Ziemi.
Zakończę tekst, wyrażając nieskończony podziw dla ludzi, którzy posługując się zdolnościami zaczerpniętymi z Drzewa Wiadomości, odkrywają siły życia z Drzewa Życia. Bez zawahania mogę powiedzieć, że uprawiają nową naukę dla przyszłości!
Może cię również zainteresować artykuł: Niezwykła ciecz: Woda – badania Masaru Emoto i świadomość wody
Sylwa