Do korony polskich miejsc mocy zalicza się Ślężę, Łysą Górę i Wawel. By dopełnić podróży po najważniejszych ośrodkach energetycznych Polski, zapraszam do Krakowa po wysokie wibracje, historyczne ciekawostki i opowieści o najsilniejszym na terenie naszego kraju gruczole ziemi.
W przeciwieństwie do Ślęży, Wawel charakteryzuje się dokładnym, sprecyzowanym na mapie miejscem, z którego emanować ma energia czakramu. Mówimy o obrębie starych ruin, które znajdują się pod lub są częścią kaplicy św. Gereona. Budowla ta pochodzi z XI wieku.
Jak działa czakram wawelski
Energia na dziedzińcu zamku królewskiego, jaką udało się zaobserwować i opisać, ma przybierać formę wirującego, czteroramiennego krzyża, którego ramiona to wydłużają się, to skracają. Wirowanie odbywa się w lewą stronę, co według znawców tematu ma dodawać energii dobroczynności dla naszych ciał i umysłów. Ta konkretna wibracja, którą napotkać możemy w grodzie Kraka, ma mieć właściwości pomagające wprowadzać harmonię w myśli człowieka, rozjaśniać proces myślenia, oraz aktywować ukrytą w nas wiedzę i pomagać z niej korzystać.
Ponadto, przebywanie w okolicach czakramu wawelskiego może powodować podwyższenie temperatury ciała i wzrost ciśnienia, uczucie nabierania pozytywnej i twórczej energii. Wprowadza w ogólny stan odprężenia i poczucia ulgi. Jeśli wykazujesz skłonności i zdolność do osiągania stanów medytacyjnych, spodziewaj się tam wizji lub wzmocnienia swoich talentów z zakresu mistyki. Krakowski gruczoł ziemi może wzmocnić te umiejętności i spowodować klarowniejszy przekaz w nich zawarty.
Geologia miejsca mocy
Pod względem geologicznym, Wawel jest zrębem otoczonym rowami, bazujący na wapieniach, które zasypywano przez wiele wieków, by uzdatnić teren do zamieszkania. Pod ziemią znajdziemy tam wiele jaskiń poza Smoczą Jamą, a do anomalii zalicza się występowanie cieków słonej wody wydostającej się na powierzchnię. Co w tym dziwnego? Cieki takie powinny występować na głębokości około 400 metrów. Na Wawelu są o wiele, wiele bliżej powierzchni. To takie miejsce na mapie, w którym bezpośrednio stykają się Karpaty ze skałami wapniotwórczymi, stare góry z nowymi, ciągle jeszcze się wypiętrzającymi. Co za tym idzie, geologicznie pod Wawelem ciągle wrze i miejsce to narażone jest na podziemne niepokoje.
Człowiek pojawił się na wzgórzu w okresie paleolitu, na co wskazują wykopaliska. Odkryto nie tylko przedmioty codziennego użytku, ale również pozostałości stanowisk mieszkalnych z 750 roku przed naszą erą. Wykopano także przedmioty z epok brązu i żelaza, które są datowane na 400 lat przed naszą erą, oraz takie znaleziska, które sugerują bytowanie na wawelskim wzgórzu Celtów i Rzymian. Ten kulturowy i czasowy misz-masz dowodzi, że wzgórze wawelskie mogło być siedzibą wielu kultur i ich miejscem kultu.
Hinduskie talizmany
Przedmiotem sporu jest to, kto mógł przynieść na krakowskie ziemie kamień, będący według badań, przekazów i legend, źródłem tak potężnej mocy. Mawia się, że mógł uczynić to pewien religijny guru, którego nauki pokrywały się z naukami samego Jezusa. Różnił ich stosunek do okultyzmu. Hinduski podróżnik nauczał bogaczy w odróżnieniu od Chrystusa i nie posiadał daru uzdrawiania. Nazywał się Apolloniusz, a jego żywot został potwierdzony przez naukowców. I chociaż biograf Apolloniusza – Filostras z Lemnos – nie wspomina o wędrówce guru na terytorium dzisiejszej Polski oraz nie mówi nic o tajemniczych kamieniach, przedstawia jednak historię o siedmiu pierścieniach, jakie wspomniany uczony miał dostać od indyjskiego brahima. Znamienny jest fakt, że każdemu z pierścieni przypisano imię jednej z planet.
W polskich, najdawniejszych przekazach, pierwszy raz nawiązuje się do talizmanów, wymieniając kamień spod Wawelu, w okolicach IV i V wieku. Jednocześnie wiążąc ich moc z mocami natury i wzajemnym wpływem, jaki miały na siebie.
Sprawa wydaje się poważna i w miarę prawdopodobna, bowiem historycy badający życie Apolloniusza utrzymują, że sam własnoręcznie tworzył talizmany, bazując na swojej wiedzy wyciągniętej z praktykowanego okultyzmu. Rumieńców sprawie dodaje fakt, że w biografii uczonego, po roku 93 następuje luka, w którą sympatycy teorii wpisują pielgrzymkę aż po ziemie krakowskie.
Celtowie i Odnowiciel na Wawelu
Inne naukowe środowiska twierdzą, że za sprawą czakramu na Wawelu stoją Celtowie. Wiadomym jest, że mieli na terenie naszego kraju kilka ośrodków mieszkalnych i kultowych, a znaleziska ze wzgórza jasno świadczą o tym, że i tutaj Celtowie się pojawiali. Istnieje hipoteza, że w miejscu, w którym dziś znajduje się kaplica św. Gereona, Celtowie odprawiali rytuał inicjacyjny, który poprzez skąpanie w odpowiedniku chrześcijańskiej chrzcielnicy, miał dopuścić adepta do wiedzy starszych rangą druidów. Zwolennicy twierdzenia o pochodzeniu Jagiellonów od Celtów sugerują, że to właśnie w tej kaplicy ów królewski ród składał swoich zmarłych.
Także nasza, wczesnosłowiańska historia wytworzyła legendę na temat gruczołu ziemi umiejscowionego tuż przy Jamie Smoka Wawelskiego. Mawiano, że na polecenie Bolesława Chrobrego jego syn Mieszko, wraz ze swoim synem Kazimierzem, odwiedzili ośrodek mieszkalny, którym był wtedy Kraków. Podczas hucznej biesiady, najmłodszy z wymienionych Piastów miał wymknąć się z Sali pełnej opitych wojowników i iść na spacer. Schodząc w dół zbocza dojrzał tunel, do którego od razu wkroczył i na którego krańcu ujrzał światło. Ruszył w jego stronę, a na końcu drogi znalazł się w jaskini, w której tajemniczy głos jego właśnie nazwał zagubionym kamieniem, z którego woli on i jego potomkowie osiąść mają na wawelskim wzgórzu i stamtąd budować swoją potęgę. Był to Kazimierz Odnowiciel, który – choć musiał na pewien czas opuścić państwo polskie – powrócił i za swoją siedzibę obrał właśnie Wawel.
Ciężko orzec, która z legend jest najbliższa prawdy, jednakże duże zainteresowanie okultystów Krakowem sugeruje, że czakram z wawelskiej krypty nie jest tylko mrzonką. W 1932 roku, w Przeglądzie Teozoficznym, dr. George Arundal miał stwierdzić po wizycie w Krakowie, że miasto jest ośrodkiem duchowym, a za jego początek i założyciela uznaje wspomnianego wcześniej Apolloniusza z Tiany. Co więcej, oświadczył, że jeżeli nie przenosiło się energii czakramu lub w wyraźny sposób jej nie pożytkowało, ogrom wibracji uniemożliwiał pracę badawczą.
Najsilniejszym przekazem o tym, skąd wzięła się na Wawelu moc, wydaje się więc przyniesienie jej do nas z Indii przez Apolloniusza. Znamiennym jest zachowanie indyjskich turystów, które zdaje się podkreślać powiązanie obu kultur, ich zrozumienie i umiejętność wyczucia owej wirującej w lewo energii. Nie raz, nawet podczas wizyt oficjeli na zamku, dochodziło ze strony hinduskiej do prośby o pozostawienie ich w sąsiedztwie źródła energii samych, by w świętym dla siebie miejscu mogli obcować i wdychać pranę.
Według wierzeń hindusów, ziemskie gruczoły występują tam, gdzie najwcześniej na danym terenie rozwija się cywilizacja. Są bowiem jej napędem. I w taki sposób umiejscawia się czakramy ziemi na przykład w okolicy egipskich piramid lub między Eufratem a Tygrysem. Czy Kraków nie był pierwszym, naprawdę dużo znaczącym w Europie i Polsce miastem?
Kosmiczna mapa czakramów Ziemi
Czakramy przedstawia się również jako odbicie siedmiu ciał niebieskich na płaszczyźnie naszej planety, choć nie wszyscy naukowcy się z tym zgadzają. Mamy więc: Delhi – Księżyc, Mekkę – Merkury, Delfy – Wenus, Jerozolimę – Słońce, Rzym – Mars i nasz przypisany Jowiszowi Wawel oraz obecne Stare Mesle – Saturn.
Energoterapeuci ponadto sugerują, że na naszej półkuli czakramy rozmieszczone są w taki sposób, by łącząc je prostymi liniami uzyskać wzór oparty na strukturze kryształu, na siatce trójkątów. Istotne jest również, że w chwili obecnej centrum tej struktury ma znajdować się u nas, na Wawelu.
Świat jednak składa się z czerni i bieli, dobra oraz zła i tak samo skonstruowany jest przepływ mocy naszej planety. Są czakramy, które mają wpływać na rozwój cywilizacji w ogóle i na rozwój duchowy pojedynczych jednostek, ale jest również druga siatka tzw. antyczakramów, które mogą swoją aktywnością osłabić pozytywny wpływ gruczołów ziemi, a nawet podpiąć się pod linie przesyłu energii między dobrymi punktami energetycznej mapy. Takie negatywne miejsca znajdują się ponoć w Skandynawii, Oceanii i… Pychowicach.
Siła i moc wawelskiego czakramu nie są stałe i ulegają znaczącym wahaniom. Ich występowanie odpowiada fazom i aktywności Księżyca, a także zdają się odpowiadać na obecność w swoim otoczeniu ludzi na wyższych poziomach duchowych.
Zachęcam do zwiedzenia samego Wawelu i próby podświadomego wyszukania miejsca wibracji. Jest ona na tyle silna, że powinno udać się bez problemu. Kiedy już zostanie odnaleziona, warto przystanąć na chwilę w zasięgu jej promieniowania i pozwolić sobie na wyciszenie. A być może Wszechświat właśnie do Was zapuka?
Może cię również zainteresować artykuł: Linia miecza świętego Archanioła Michała
Ada Jamrozińskahttps://akademiaducha.pl/linia-miecza-swietego-archaniola-michala/