Zapraszam Cię Drogi Czytelniku do świata bliskości Przyrody, braterstwa, prawdomówności i poszanowania wszystkiego, co żywe. Do świata Wielkiego Ducha czuwającego nad wszystkim i wszystkimi. Do świata wierzeń Indian Ameryki Północnej i sieci powiązań wszystkiego i wszystkich.
W indiańskich mitach i legendach ukryte były ziarna tradycji, zwyczajów i wierzeń. Przekazywane z ust do ust, z pokolenia na pokolenie. Słychać je było zarówno w długich domach, z korą na dachu, u Irokezów z północno-wschodnich lasów, w lodowych igloo Inuitów z Arktyki, w ziemiankach (domach pokrytych ziemią) Mandanów, w wioskach budowanych z kamienia Indian Pueblo z Południowego Zachodu, oraz w skórzanym tipi Siuksów z Równin. Plemiona Wielkiej Równiny były plemionami koczowniczymi i łowieckimi, gdzie ważnym symbolem był bizon. Plemiona Wschodu i Południowego Zachodu były plemionami farmerskimi, gdzie istotnym symbolem była kukurydza. I choć wierzenia i mity różniły się nieznacznie od siebie, główne wartości były podobne.
O wierzeniach i mitach Indian Ameryki Północnej można by pisać opasłe tomidła. Dlatego pragnę przybliżyć wam tylko ogólne sedno, a zainteresowanych odsyłam do szczegółowej literatury. Przede wszystkim polecam książkę „Mity i legendy Indian Ameryki Północnej” autorstwa Richarda Erdoes i Alfonsa Ortiz. Również Internet może być źródłem wiedzy, jak na przykład strona Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Indian.
Wyznawcy Przyrody
Jak pisał w liście Michael Lee Na-Si-Kah, z rodu Potawatomi: “Dla nas Indian, nasza wielka miłość związana jest z ziemią, na której żyjemy. Matką, którą opiekuje się nami i ojcem, do którego modlimy się, kiedy jesteśmy w kłopocie.”[1] To piękne zdanie doskonale oddaje ducha indiańskiego kultu Przyrody. Według Indian to człowiek należy do Ziemi, a nie odwrotnie. Tak zwany Wielki Duch – różnie interpretowany i nazywany, w zależności od plemiona, przenika wszystko i wszystkich – od człowieka poprzez rzeki, kamienie, zwierzęta, drzewa (rośliny), niebo i ziemię. Przejawem szacunku do Ziemi było nawet nieużywanie ostrych narzędzi w uprawie. Przy ścięciu każdego drzewa, oczywiście tylko z powodu konieczności, śpiewano pieśni dziękczynne dla niego. Szaman zrywający zioła i przygotowujący leki, śpiewał pieśni ku ich leczniczej czci. Również rytualne tańce były wychwalaniem Natury, prośbą o wsparcie, o urodzajne plony czy deszcz.
Zwierzęta jako bracia
W tej kulturze zwierzęta również posiadają swojego ducha i obdarzone są głębokim szacunkiem. Są braćmi tak samo, jak ludzie, połączeni z nami. Indianin zabijał zwierzęta tylko z konieczności, tyle ile potrzeba było do wykarmienia ludu oraz w sposób jak najbardziej skracający mękę zwierzęcia. Po zabójstwie myśliwy odprawiał modlitwę – przepraszał zwierzę i dziękował za jego poświęcenie dla człowieka. W mitologii, bogowie przychodzili do ludzi pod postacią zwierząt. Z kulturą szamanizmu Ameryki Północnej wiązało się również przekonanie o opiekuńczych duchach zwierząt, przypisanych każdemu człowiekowi – tak zwanym Zwierzętom Mocy. Dobierano je zaraz po narodzinach, jako przewodników i opiekunów w ziemskiej wędrówce.
Więcej o Zwierzętach Mocy możecie przeczytać w artykule: Jak znaleźć i przywołać swoje Totemiczne Zwierzę
Księżyc jako symbol śmierci i zmartwychwstania
Śmierć nie jest czymś ostatecznym. Indianie Ameryki Północnej odwołują się tutaj do symboliki księżyca. Umieramy, a następnie odradzamy się na nowo, jak księżyc po dniu. Oczywiście nie zmieniało to faktu, że żegnanie bliskich osób wiązało się z uczuciem straty i specjalnymi rytuałami. Wierzono również, że za pomocą specjalnych rytuałów, dusze przedwcześnie zmarłych dzieci, ponownie zawędrują do łon indiańskich kobiet.
Rola kobiet
Kobiety były traktowane z szacunkiem – symbolicznie wiązano je z Matką Ziemią. Stawiano znak równości między mocą kobiety, a mocą mężczyzny. W niektórych ludach indiańskich panował matriarchat – u Indian Hopi, Pueblo czy u Irokezów. Mimo dawnych czasów, to kobiety odgrywały wtedy znaczącą rolę w życiu społecznym czy gospodarczym danego ludu.
Szałas Potów
Szałas potów to indiańska sauna. Jej początek wywodzi się od Siuksów i historii Kamiennego Chłopca, którego kamienie pouczyły jak zbudować oczyszczający i uzdrawiający szałas potów. W języku Indian Lakota, Szałas Potów oznacza oddech życia. To symboliczny powrót do Matki Ziemi, podróż w głąb siebie oraz ponowne narodziny. Ceremonia pomaga wyzbyć się negatywnych energii, oczyścić ciało i umysł, zintegrować osobowość oraz wypełnić pierwotną wibracją kosmosu. Korzystali z nich Szamani w celu przywołania wizji lub uzdrowień innych, ale też Starszyzna ludowa chcąca podjąć ważną decyzję. Traktowano je również jako specjalny rytuał dla młodzieńców, przechodzących inicjację stawania się mężczyznami.
Pokój wszystkiemu, co żywe
Z kultury Indian Ameryki Północnej, możemy czerpać niezwykłą inspirację do głębokiego szacunku i życia w pokoju z wszelką żywą materią. Możemy współcześnie również udawać się na ceremonię do szałasu potów, zgłębiać wiedzę o uzdrowicielskiej mocy ziół i dziękować każdemu zwierzęciu, które spożywamy. Możemy unikać marnotrawienia jedzenia i wziąć odpowiedzialność za swój wpływ na Matkę Ziemię. Zainteresowanych odsyłam też do przepięknej korespondencji między Polką – Stefanią Antoniewicz, a Indianami. Jeden list do Stefanii od Indianina z narodu Creek (Yellow Hand) umieszczam już tutaj. Dla zachęty, ale też dla ukazania istoty ducha kultury Indian – już w samym sposobie wypowiedzi:
Droga Stefanio
Chciałbym wiedzieć co słychać u Ciebie i Twojej rodziny. Tak, to ja jestem Yellow Hand1 Nie jestem zbyt wprawny w używaniu słów, ale mam nadzieję, że będziesz mogła znaleźć w nich miłe pozdrowienia i przyjaźń.
Może powinienem powiedzieć cokolwiek o sobie. Jestem Creek /Musgogee – Tuskegee/. Pochodzę stąd z Oklahomy. Wzrostu mam około 6’2’’, ważę około 220 lb. Mam brązowe oczy i jasno brązowe włosy. Jestem pierworodnym wśród dzieci mojej matki, mam dwie młodsze siostry oraz brata i dwie siostry ze strony ojca, ale ze wszystkich jestem najstarszy. Niedługo będę miał 30 lat.
Stefanio, tak mało wiem o Twoim kraju. Czy są tam lasy i płynące wody? Ja urodziłem się i wyrosłem pośród wiatrów I przemijania pór roku. Dlatego zawsze byłem świadomy magii I mocy przyrody. Nawet teraz, w latach 70 – tych, kiedy ideały I logika zaślepiły człowieka I zburzyły jego wewnętrzny spokój, który czynił z niego istotę ludzką, nie zapomniałem łagodnego, czystego światła jutrzenki po przejściu nocnej burzy. Ludzie, ich prawa I rządy zmieniają się tak często jak pogoda, ale Duch Życia trwa jak zawsze. Tego nas nie uczyli w szkole, jedynie w oczach moich ludzi znalazłem stan łaski – zrozumienie otaczającego mnie świata. Teraz, kiedy tyle lat jest już poza mną, mogę spojrzeć wstecz na te noce, kiedy siedziałem słuchając opowieści Starszych i mojej Babki mówiących zawsze o tym jak lepiej było kiedyś. Siedzę teraz tutaj I nie czuję się tak uwięziony. Mija rodzina jest stara, starsza niż ktokolwiek może sięgnąć pamięcią I długo po tym kiedy obecny okres nie będzie już pamiętany, moja rodzina, Duch, będzie żył. Może któregoś dnia Ci ludzie /Amerykanie/ przestaną próbować zmieniać istotę tych rzeczy. Być może.
Dziękuję za poświęcenie czasu na pisanie do mnie I mam nadzieję, że tych kilka słów zastaną Cię w szczęśliwym stanie bycia sobą.
Życzę Ci spokoju i miłości
Yellow Hand[2]
Katarzyna Piątek
Źródła:
www.magnetoit.pl/sauna/
www.arslibra.pl/artykuly.szalas.potow.html
www.racjonalista.pl/kk.php/s,5104
www.psc.uj.edu.pl/documents/30300043/30969960/Indianie.pdf
rownosc.info/dictionary/matriarchat/
bialczynski.pl/2011/03/09/marta-czasnojc-straznicy-wiary-przyrody-indianie-ameryki-polnocnej/
http://www.indianie.eco.pl/bylo/babcia.html
[1] Źródło list dostępny na http://www.indianie.eco.pl/bylo/mlbw1.html
[2] źródło: Tawacin – Przegląd Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian nr 7; Zima 1988